niedziela, 17 lutego 2019

Moje życie w kręgu obsesji...




Dzisiaj opowiem trochę o funkcjonowaniu osób z OCD. Dotychczas nie zdawałam sobie sprawy, że to co robię, to jest zaburzenie - myślałam raczej, że pewnie inni też tak mają, albo po prostu mam takich charakter. Dopiero na podstawie wywiadu z lekarzem oraz po przeczytaniu literatury naukowej i wspomnień uświadomiłam sobie, że to nie tylko cecha mojej osobowości... 

Swój wpis będę opierać o książkę "Moje życie w kręgu obsesji" - Joanne Limburg

"Kiedy dowiaduję się o jakimś nieszczęściu, czuje, że to w jakimś stopniu moja wina"
…"Jeśli obsługująca mnie kasjerka nie uśmiecha się, to jest to moja wina. Jeśli stojący za mną klient zaczyna się nieznacznie niecierpliwić, bo za wolno odchodzę od kasy, to również jest moja wina. Jeśli dzwonię do kogoś w nieodpowiednim momencie i mój telefon wywołuje u niego trzydzieści sekund dodatkowego stresu, to ten stres ja mam na sumieniu" - byłam w szoku, jak przeczytałam ten fragment książki. Rzeczywiście tak jest i nie raz o tym pisałam, że często mam wyrzuty sumienia z różnych powodów nie tylko związanych z jedzeniem. Przykładowo - jak jestem w domu i rano nie wyjdę z psem, to mam wyrzuty sumienia, mam wrażenie, że to jest powodem, że ktoś ma zły dzień. Kiedy ktoś z moich współlokatorów ma zły dzień, to z pewnością dlatego, że ja rano musiałam zrobić coś nie tak. Gdy ktoś w grupie jest zdenerwowany, to z pewnością dlatego, że ja odezwałam się nie we właściwym momencie..... i tak mogłabym wymieniać.



"U podstaw wyniszczającego perfekcjonizmu leży potrzeba uczucia, że czynność została wykonana poprawnie. Napędza ono wszelkiego rodzaju przymusy, począwszy od mycia rąk i zaglądania do piekarnika, przez liczenie czy powtarzanie słów, przy których chory stosują kryteria emocjonalne, to znaczy danej czynności nie uznają za skończoną, jeśli odpowiednio tego nie czują, zamiast ocenić ją obiektywnie" - wizyta u lekarza uświadomiła mi jak wiele czasu tracę na to całe sprawdzanie, liczenie, a mimo tego i tak czasem jeszcze przez jakiś czas odczuwam niepokój. Jak wysyłam maile do prowadzących do czytam je kilka razy, kilka razy też sprawdzam, czy nie popełniłam błędu, a na koniec jak już klamka zapadła i wiadomość została wysłana - wchodzę w wiadomości wysłane i sprawdzam, czy nie wysłałam niechcący jakiejś głupoty. Często ma w głowie sekwencje zdarzeń, co by było, gdybym niechcący umieściła coś nieodpowiedniego.... Wiele jest takich sytuacji, codziennie wielokrotnie powtarzam różne rzeczy - począwszy od sprawdzania czy mam wszystkie dokumenty, czy wzięłam indentyfikator, kontrolki na zajęcia, czy aby na pewno wyłączony jest piekarnik.....
Opiszę  jedną z takich sytuacji: jestem już gotowa do wyjścia, (sprawdzam wiele rzeczy - ale skupię się tu na kuchence, nie dam rady wszystkiego opisać) - idę do kuchni sprawdzam czy aby na pewno wszystko jest wyłączone, w głowie mam obraz płonącego mieszkania. Kilka sekund wpatruje się w kuchenkę, jeszcze raz jej dotykam, potem cofam się do przedpokoju i z powrotem idę do kuchni i tak kilka razy. Wychodzę z domu, ale stojąc już w drzwiach cofam się sprawdzić jeszcze raz... Wychodzę, zamykam drzwi, ale znowu muszę się wrócić. Nie gotowałam nic tego ranka, ale i tak muszę sprawdzić. Wychodząc z klatki zastanawiam się dalej... i w głowie dalej mam obraz tego, co by było, gdyby gaz był włączony a kuchenka wybuchła, ile by mnie to kosztowało, jak zareagowali by rodzice....

"Nie pójdę na przyjęcie, bo będę musiała jechać metrem, a ostatnie cztery razy, kiedy jechałam metrem, miałam wrażenie, że nie mogę złapać oddechu i że umrę i nic gorszego nie mogło mi się przydarzyć" - moim problem raczej jest zawsze to, że będę musiała wrócić wieczorem. Panicznie boje się wracać wieczorem, zawsze wtedy rozmawiam przez telefon, licząc na to, że jak ktoś mnie napadnie, to przynajmniej ktoś w słuchawce coś usłyszy, może nie zostanę zabita, a może ten ktoś kto chce mnie napaść, zauważy, że rozmawiam i nie będzie chciał już mnie napadać. Za każdym razem kiedy idę na imprezę nie mogę się odstresować, wczuć się z nimi w klimat imprezy, bo cały czas mam z tyłu głowy to, że będę musiała wracać... nigdy nie wsiądę do nocnego autobusu, chyba, że z kilkoma osobami - ale wtedy trzeba przejść od przystanku do domu, a i tak nie każdy wysiada na tym samym przystanku. Jadąc uberem też się boję, nie wiem na kogo natrafię... zawsze wtedy proszę kogoś by do mnie zadzwonił i aby czekał, aż dam znać jak już będę w łóżku. Każda taka sytuacja jest okropna, jest mi niedobrze, tak jakbym nagle dostała choroby lokomocyjnej - nawet jak nic nie wypiję, a unikam alkoholu, bo boje się po pijaku wracać, ze nie zauważę dziwnego zachowania osób, które mogą chcieć mnie napaść.. Robi mi się też gorąco, serce wali mi tak, jakby zaraz miało wyskoczyć, ręce mi się trzęsą, czuje, że zwariuje. Zdarza mi się odmawiać uczestnictwa w imprezach, kiedy nie uda mi się zaplanować pewnego i bezpiecznego powrotu - wymyślam wtedy różne wymówki.

"Czasami jakiś głos wewnątrz mnie każe mi wykonywać rzeczy bezsensowne, których wcale nie chcę robić" - bezsensowne przesądy, czy też sprawdzanie rzeczy, które nie mają sensu - te rzeczy towarzyszą mi każdego dnia. Jest to ciężkie, bo nie mogę normalnie się skupić. Kiedyś ktoś z rodziny mi powiedział, że jak ktoś się po coś wraca do domu, to koniecznie trzeba na czymś usiąść, bo inaczej będzie się miało pecha. Więc ile razy się wracam, tyle razy musze usiąść, bo moja myśl jest taka, ze jak tego nie zrobię, to istnieje zwiększone ryzyko, ze potrąci mnie samochód, albo spadnie coś na mnie i mogę umrzeć. Podobnie jest z czarnym kotem albo czerwonymi majtkami przed egzaminem...najgorsze jest to, że jestem osobą wierzącą, więc każdy taki przesąd wywołuje u mnie dodatkowo wyrzuty sumienia..

Umieszczę jeszcze kilka podobnych wpisów na ten temat. Jak widać OCD może bardzo utrudniać funkcjonowanie osób zmagających się z tym. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz