czwartek, 18 października 2018

Farmakologicznie....czyli jakie śmieci w siebie pakowałam, aby nie tyć..

Tabletki, proszki, kapsułki, pigułki, drażetki....Ile niepotrzebnych substancji wzięłam....
Na farmakologii (przedmiot, który jest na III roku) uczą nas zastosowań różnych substancji leczniczych. Ucząc się farmakologii, zapoznałam się też z wieloma działaniami niepożądanymi jak i efektami przedawkowania danych leków. Dowiaduje się jakie mogą być skutki nadmiernego spożywania takich środków.



*ibuprofen - jednorazowa dawka przeciwbólowa - 300mg. Kiedy miałam naprawdę poważne problemy z zębami - brałam 3-4 razy dziennie po 2-3 tabletki. Jedna tabletka preparatu, który brałam ->400mg. Brałam tak przez tydzień, do momentu trafienia do dentysty. Mogłam bardzo rozwalić sobie żołądek, być może mam trochę zniszczony - boje się sprawdzić. Moja wątroba też może nie być sprawności adekwatnej do wieku. Mogłam spowodować poważne krwawienie z przewodu pokarmowego. Mnóstwo innych rzeczy.

*ketoprofen - podobnie jak ibuprofen

*środki przeczyszczające - od 2 tabletek do półtora opakowania. Potworne biegunki, podrażnienie przewodu pokarmowego. Mogłam do tego stopnia zaburzyć sobie równowagę jonów, że doszłoby do zatrzymania akcji serca. Bardzo niskie ciśnienie w wyniku ostrych biegunek, odwodnienie. Pamiętam te bolesne skurcze jelit, ale uspakajałam się tym, że tak być musi - w końcu potrzebowałam się przeczyścić, efekty uboczne najczęściej dopadały mnie w nocy, zwykle wtedy nie spałam leżałam skulona do rana i jakby nigdy nic szłam do szkoły.

*kllindamycyna - antybiotyki, które musiałam brać na dosyć ciężkie zakażenia w jamie ustnej - pewnie powikłania po wymiotach. Kolejne obciążenia dla żołądka, jelit, przekaźnictwa…..

*l-carnityna, CLA, guarana, żen-szeń, kofeina, spalacze i inne preparaty na odchudzanie - kilogramy, wiadra - dużo śmieci, jedne działały na początku, później już nie. Brałam też suplementy z chromem, mimo tego, że wiedziałam, że mnie uczula. Ciągła wysypka, swędzenie - ale czułam, że muszę. Każdy suplement na odchudzanie, które brałam przede wszystkim miał zabezpieczyć mnie przed utyciem.  Bałam się, że jak przestanę brać, to zrobię się potwornie gruba. Do dzisiaj mam powikłania po niektórych tych środkach.

*nikotyna - paliłam, bo wierzyłam, ze dzięki temu schudnę. Rozwalały mi zęby, żołądek i szybko kręciło mi się w głowie.

*środki moczopędne - takie co bierze się przy zapaleniach pęcherza - nie chciałam mieć zatrzymanej wody. Skutki uboczne - podobne jak w przypadku przeczyszczających.

*L-tyorksyna - to uświadomiło mi, jak naprawdę głupia w tym wszystkim jestem. Niedoczynność - rosnące TSH, sprawiało, że tyje, jednak gdy zalecono mi zwiększenie dawki - nie odzyskiwałam nigdy wagi, po prostu hamowało to tycie. Ograniczałam jedzenie do skrajnego minimum i zdarzało mi się robić po 2 treningi dziennie. Wystraszyłam się, gdy zemdlałam na zajęciach, a jakiś czas potem szybko odpłynęłam. Wpadłam na idiotyczny pomysł, że troszeczkę te leki przedawkuje. Nie marzłam, miałam uczucia gorąca, strasznie się pociłam, ale po jakimś czasie mały efekt był. Wystraszyłam się, kiedy na dyżur przyjęto pacjentkę, która dostała migotania przedsionków z powodu nadczynności tarczycy - a objawy miała wcześniej podobne jak ja.

Działań niepożądanych, efektów ubocznych z pewnością jest dużo więcej. Wyeliminowałam prawie wszystko.Tabletki biorę tylko wtedy, kiedy naprawdę muszę.
Postanowiłam o tym napisać - może trafi tu dziewczyna/chłopak, ktoś taki jak ja i przeczyta to wszystko, zanim wpadnie na takie pomysły i tych błędów już nie popełni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz