sobota, 3 listopada 2018

Film "Aż do kości"



Oglądałam już kilka filmów,w których zaprezentowane są zaburzenia odżywiania. Film "Aż do kości" - jest według mnie najlepszym z nich.

W filmach takich jak "Umrzeć dla tańca" czy "Cena doskonałości" - obie dziewczyny odchudzają  się pod presją trenerów, robią to dla swoich życiowych planów związanych z tańcem czy gimnastyką. Jest tam przedstawiony rozwój tych zaburzeń - od momentu kiedy dziewczyny były jeszcze zdrowe. W filmie "Aż do kości" - nie ma czegoś takiego. Film ten nie przedstawia rozwoju anoreksji, bardziej skupia się na terapii. Celem głównej bohaterki nie było zrzucenie kilogramów dla sportu. Problem pokazany jest trochę z innej strony.



Film ten przedstawia terapię w ośrodku, w którym przebywają osoby z zaburzeniami odżywiania. Bardzo spodobało mi się podejście terapeutyczne - najważniejsze było to, aby się nie cofać oraz iść do przodu małymi kroczkami. W terapiach ambulatoryjnych często jest tak, że od razu jak trafi taka dziewczyna i zaczyna być kontrolowana - pakuje jej się ogromne dawki kalorii - sama też przez to przeszłam. Wiele terapii opiera się głównie na tym - najpierw przytyj, potem będziemy rozmawiać. Duża ilość jedzenia na raz u dziewczyny, która długo się głodziła - jest ciężkim przestawieniem, tak najłatwiej jest się poddać. Nie każdy terapeuta tez wie, jak długo organizm był wygłodzony - a duża ilość jedzenia może spowodować refeeding syndrome - nasz organizm nie jest w stanie zaadaptować się do zwiększonej podaży pokarmu, może prowadzić do poważnych powikłań. Pamiętam, że miałam okres, gdzie przez pół roku zjadałam półgrejpfruta dziennie, czasem jeszcze suchą kajzerkę. Po tym czasie dostałam ponad 2000kcal -  wytrzymałam tak miesiąc, naprawdę się starałam, ale nie dałam rady.... Kiedyś też sama poddałam się takiej próbie - wyjechałam jako nastolatka na prawie miesiąc, bardzo się starałam, byłam trochę od domu - jadłam powoli, regularnie, ani razu nie wymiotowałam. Nie opuściłam żadnego posiłku. Myślałam, że jak wrócę - to jest mała szansa, że tak zostanie... Niestety, znowu się cofnęłam.

W tym filmie w ośrodku panują zasady takie, że każdy może zdecydować co chcę zjeść, sam ma sobie nałożyć - a z to dostaje punkty. Można przyzwyczajać się do jedzenia małymi kroczkami. Oczywiście są też dosyć ścisłe kontrole wagi, zamykanie toalet czy otwarte drzwi w pokojach. Film ten też pokazuje relacje w rodzinie oraz mały wątek terapii systemowej - jak widać, nie jest ona dla każdego - ja przez coś takiego też przechodziłam, wyglądało to akurat zupełnie inaczej...to chyba najgorsze moje doświadczenie w całej historii tych zaburzeń.

Pod koniec filmu pokazany był fragment, jak matka próbuje karmić Ellen, jak ją przytula... Mnie nie byłoby na to stać.

Kilka cytatów z filmu:

"przykro mi, że przestałam być osobą, tylko problemem” - Ellen w trakcie terapii systemowej
 - szczerze mówiąc, wiem, że jestem problemem. To duży ciężar dla rodziny mieć kogoś takiego w swoim gronie, wieczny wstyd za to wymyślanie z jedzeniem, wszyscy mają  tego dość. Wkurza mnie to, że wkurzają się na mnie inni, za to, że nie chcę zjeść ciasta. Naprawdę, mogliby odpuścić sobie wciskanie mi takich rzeczy...

„to moja wina” - Ellen
„pieprzyć winę, liczy się to, kim chcesz być" - terapeuta. Chcę być lekarzem,  może uda połączyć się to jakoś z psychologią i pomagać takim jak ja. Może rzeczywiście, nie warto rozpamiętywać i po prostu skupić się na kształceniu?

-Jak Ty to robisz? Jesz! Jak to widzę, to aż się trzęsę, jakby świat miał się zawalić" - często jak coś jem, trzęsie mi się ręka.  Mam tak w szczególności, kiedy idziemy gdzieś ze znajomymi. Pamiętam jak były urodziny koleżanki, wszyscy zamówili ogromne porcje różnego jedzenia, ja wzięłam krem, jadłam go dłużej niż oni swoje jedzenie....zżerały mnie wyrzuty sumienia. Nie cierpię jeść w restauracjach.

„nie okłamujmy się, jestem kurewsko głodny, musze się najeść za dwa lata"


Polecam ten film wszystkim!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz