czwartek, 15 listopada 2018

Trudności w odchudzaniu...?






Rozmawiając z kilkoma pacjentkami z zaburzeniami odżywiania, analizując niektóre posty/blogi, zauważyłam, że u mój organizm trochę inaczej reagował na odchudzanie. Wiele dziewcząt chudło znacznie szybciej. Ja początkowo zmieniłam styl życia – nie używałam żadnych olejów, masła, zrezygnowałam z soków i jadłam więcej owoców. Tryb życia zawsze miałam dość aktywny, często ćwiczyłam brzuszki, czasem jakiś basen, bieganie, w dodatku dwie szkoły a gra na instrumencie to też stanie. Mimo to, moja waga ruszyła zaledwie o 1,5 kg w dwa miesiące. Więc zmodyfikowałam dietę jeszcze bardziej. Rano jadłam musli z chudym mlekiem, potem w szkole owoc i marchewkę, na obiad jadłam zupę i ewentualnie surówkę, potem jakiś jogurt lub znowu owoc, a na kolacje pół serka wiejskiego z pomidorem/papryką. Czasem w weekendy zjadałam jakiś konkretniejszy obiad – ale nigdy nie było to nic smażonego. Codziennie też pilnowałam aby wieczorem zrobić sporo ćwiczeń na brzuch. Naprawdę nic nie podjadałam – schudłam tak 7 kg w 4 miesiące – inne dziewczyny wiem, że na takich dietach chudły znacznie szybciej…. Potem dalej ograniczałam dietę i tak się wszystko jakoś posypało….Był okres kiedy zjadałam pół grejpfruta dziennie – dzieląc to na pięć równych części – każdą część zjadałam co 3 godziny.  Jak widać czasami nie trzeba mieć bmi 13, aby już był problem…

Na zajęciach z żywienia klinicznego uczono nas, że nadwaga/ otyłość to w 90% styl życia. Pozostałe to albo wynik stosowania leków sterydowych, albo inne zaburzenia. Pamiętam jak Pani wspomniała, że najczęściej pacjenci z nadwagą to albo hiperprolaktynemia (ale nie zawsze!), albo za wysoki kortyzol lub też niedoczynność tarczycy. Jak to usłyszałam to z jednej strony byłam bardzo wkurzona, a z drugiej strony zrozumiałam, dlaczego moja waga tak strasznie wolno spadała. Pamiętam, jak raz przez miesiąc starałam się jeść to co ustalił dietetyk i rodzice mnie pilnowali – miałam zjadać ok.1900 kcal, wszystkiego nie zjadałam ale myślę, że tak ¾ - przytyłam w niecałe 4 tygodnie 4 kg – więc znowu wróciłam do starych nawyków. Później dopiero trafiłam do endokrynologa, bo zaczęłam się interesować zaburzeniami hormonalnymi – byłam pewna, że to musi być to, dostałam leki, jakiś dłuższy czas potem wyszła hiperprolaktynemia – dostałam leki, kortyzol starałam się modyfikować trochę innym stylem życia – ograniczyłam kawę, przestałam pić ją z samego rana, suplementacja itd. Kiedy hormony tarczycy zaczynają wariować – zaczynam tyć, zauważam to, więc znowu wariuje – najgorsze jest to, że to co przytyję, jak dostanę nową dawkę – nie zrzucam. Te leki działają tak, że przestaje tyć, ale nie mogę tego zrzucić – udało się to tylko raz, kiedy dostałam za wysoką dawkę – wtedy wreszcie mogłam zrzucić to, co przybrałam w krótkim czasie. Najgorsze są dla mnie wtedy te teksy „o poprawiłaś się”, „przytyłaś”, albo „uśmiechy rodziców” – wszyscy myślą, ze jest okej, albo że pewnie objadam się po kątach – a dla mnie to taki cios….Myślę, że każdego denerwują takie komentarze, ale dla dziewczyny z tego typu zaburzeniami...... Teraz bardzo często badam te hormony, aby nie przeoczyć tego, że rosną, bo doprowadza mnie to do szału.  Tym bardziej, ze mam pełną świadomość, że moje błędy dietetyczne nasilają te zaburzenia hormonalne, bo w wyniku głodówek też u wielu pacjentek rozwija się niedoczynność tarczycy i inne zaburzenia hormonalne – więc jestem w błędnym kole.

Jak widać, czasami zdarza się, że ktoś nie chudnie tak szybko, a może już mieć problem. Pamiętajcie o tym!



O zaburzeniach hormonalnych pojawiających się przy zaburzeniach odżywiania opowiem w kolejnych postach! Następny post będzie o dolegliwościach ze strony układu pokarmowego.

1 komentarz:

  1. Tak naprawdę większość osób cierpiacierna zaburzenia odżywiania w ogóle nie ma niedowagi 😊 Cechą charakterystyczną sa natomiast czeste wahania wagi z powodu nieregularnego sposobu odżywiania 😉

    OdpowiedzUsuń