"To cierpienie, którego doświadczyłam, może mieć sens tylko wtedy, jeżeli pomoże ono komuś, kto wpadł w tę pułapkę, z której ja wciąż próbuję się wydostać” - Isabelle Caro
czwartek, 13 grudnia 2018
Body/Ciało
Body/Ciało - to polski film, w którym ujęta jest m.in problematyka zaburzeń odżywiania. Film powstał w 2015r. Reżyseria: Małgorzata Szumowska. W głównych rolach wystąpili m.in Maja Ostaszewska, za którą nie przepadam, ale w tym filmie jej gra mi się nawet spodobała, Janosz Gajos, Justyna Suwała oraz jeden z moich ulubionych aktorów - Adam Woronowicz.
Film ten oglądałam trzy razy, za trzecim razem oglądałam go w dość wyjątkowych okolicznościach i dopiero wtedy udało mi się dobrnąć do końca - wcześniej jedna scena strasznie mnie denerwowała i wyłączałam ten film - Olga (bohaterka z zaburzeniami odżywiania) siedziała w jadalni, jej posiłek nie wyglądał zachęcająco, pilnowała jej pielęgniarka. Bohaterka nie chciała jeść, pielęgniarka zmiksowała chleb z masłem i dżemem oraz makaron na gęstą obrzydliwą masę - teraz taki posiłek musiała zjeść Olga - straszna dla mnie była ta scena, jak o tym myślę, to robi mi się niedobrze...może to pokazywać podejście niektórych ludzi do zaburzeń odżywiania. Dla większości społeczeństwa jedzenie jest czymś naturalnym, dlatego pewnie tak trudno jest zrozumieć to, że ktoś ma takie zaburzenia, jednak no według mnie, trzeba chociaż spróbować zrozumieć różne problemy.
Olga straciła matkę i od tego czasu mieszka sama z ojcem, ich kontakt nie jest najlepszy, mało rozmawiają, każdy zajmuje się sobą. Podejrzewam, że moja relacja byłaby taka sama, ciągu ostatnich 41 dni rozmawiałam z moim tatą raz albo dwa razy i nie wiem czy łącznie trwało to dłużej niż 5 minut, może faceci po prostu tacy są (nie wiem, jak powinno to wyglądać)... jednak w sytuacji, kiedy jest tylko jedno z rodziców ta relacja z pewnością powinna wyglądać inaczej. Dziewczyna objada się i wymiotuje - to głównie pokazane jest w scenach, kiedy bohaterka przebywa w domu. Pewnego dnia traci przytomność i ląduje w ośrodku. Film ten przedstawia głównie terapię grupową, z czymś takim nigdy nie miałam do czynienia. Jednak mimo to, że zajęcia odbywały się w grupie, terapeutka starała się dość indywidualnie podchodzić do pacjentek, była też dość miłą i ciepłą osobą. Według mnie to ważna cecha terapeuty, moja szósta terapeutka zdawała się być strasznie oschła, jej jedyną mimiką chyba było unoszenie brwi, mówiła bardzo monotonnie, w sumie ciężko mi określić jej wyraz twarzy, bo zwykle siedziałam min 2 metry od niej.
Dobrze zapadła mi w głowie scena, jak ojciec próbuje ocucić córkę w łazience i zwraca się do niej: "głupia cipo" - wydaje mi się, że wiele osób tak myśli o osobach z dziwnymi problemami, bo nie oszukując się - zdaję sobie sprawę, że problem z jedzeniem może wydawać się dość dziwny. Wszyscy ciągle coś jedzą, lubią wychodzić na jedzenie, jedzenie jest wszędzie, od jedzenia nie da się uciec. Ciężko jest zrozumieć, że ktoś może nie chcieć jeść, że ktoś może nie potrafić zmusić się do jeszcze jednego kęsa.
Film może wzbudzać wśród niektórych mieszane uczucia, ponieważ terapeutka może być przedstawiona trochę stereotypowo - dziwnie ubierająca się, mieszkająca sama z psem i gadająca do niego, oraz sama miewa problemy. Szpital też nie jest pokazany z najlepszej strony, pielęgniarki do straszydła. Prokurator mający problemy z alkoholem... Trochę tego jest.
Niejednokrotnie usłyszałam, że wkręcam coś sobie, że to jest głupota, że jestem głupia, nielogiczna, że dałabym już spokój, że powinnam się po prostu ogarnąć. Ja nie rozumiem jednego, dlaczego tak bardzo męczy ich to, że odmawiam ciasta, że odmawiam czekolady? Czemu ich to tak frustruje? Akurat wkurzające dla nich jest to, kiedy wszyscy jedzą ciasto, a ja na talerzyku nie mam nic. Nigdy chyba tego nie zrozumiem. Wiem, ze dużo osób nienawidzi ludzi, z tego typu problemami, podobnie jak alkoholików... ja akurat potrafię wyciągnąć rękę do alkoholika - lecz niestety za to też zostałam niejednokrotnie opieprz.
Według mnie film ten tez trochę opowiada o samotności z problemami - każdy z tych bohaterów był sam ze swoim problemem - i im dłużej był sam, tym bardziej doprowadzało go to do destrukcji. Niby ojciec miał córkę a córka miała ojca - lecz tak naprawdę byli samotni.
Polecam obejrzeć ten film, budzi wiele mieszanych emocji, ale jest moim zdaniem naprawdę dobry.
Po filmie w gronie, w którym oglądałam film odbyła się krótka dyskusja. Chyba pierwszy raz podzieliłam się z kimkolwiek moim zdaniem na temat zaburzeń odżywiania, dotychczas unikałam tego tematu jak ognia, zawsze jak w towarzystwie ktoś powiedział anoreksja, ja od razu przerywałam i zmieniałam temat na jakiś inny. Przez pierwsze kilka minut dyskusji siedziałam z gólą w gardle, ale w końcu się przełamałam...oczywiście nie nawiązując do siebie, bo nie chciałam, żeby wydało się, że mam z tym coś wspólnego. Każda rozmowa na oddziale z dziewczyną z anoreksją jest dla mnie dużym przeżyciem, jednak chyba wolę przejąć wywiad za nim zrobi to ktoś z moich znajomych i zapyta o coś głupiego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz