wtorek, 18 grudnia 2018

Isabelle Caro

Kim jest Isabelle Caro? Pewnie wielu z Was o niej słyszało. To francuska aktorka, urodzona w 1982r. w Paryżu, zmarła w 2010r. Przez większość swojego życia zmagała się z anoreksją.
 

Jej problemy z zaburzeniami odżywiania pojawiły się około 13 roku życia. Isabelle Caro nie jest typową ofiarą mody. Zaczęła chorować na długo zanim trafiła do świata wielkich kreatorów. Aktorka przyznała się, że miała bardzo skomplikowane dzieciństwo, było do dla niej czas trudny, bardzo bolesny. Jej matka bardzo bała się, że Isabelle dorośnie. Spędzała dużo czasu na mierzeniu jej, nie pozwalała jej wychodzić na dwór, ponieważ słyszała, że ​​świeże powietrze sprawia, że ​​dzieci rosną. Isabelle była izolowana od otoczenia. Isabelle znała pięć języków, wspaniale grała na skrzypcach i była tak fotogeniczna, że szybko stała się rozchwytywaną fotomodelką. Zagrała w kilku filmach.  Anoreksja bardzo ją osłabiła – stała się wrakiem człowieka. Po pewnym czasie Isabelle zdecydowała się opowiedzieć prawdę o sobie. Prawdę, która wstrząsnęła opinią publiczną znacznie bardziej niż plakaty z jej nagim ciałem. 



Isabelle marzyła o tym, aby być modelką. Supermodelki lat 90. są piękne, a zarazem ponętne. Kult chudości przychodzi dopiero wraz z pojawieniem się Kate Moss. Mimo to Isabelle Caro zaczyna symulować bóle brzucha, choć sama nie rozumie, dlaczego to robi. Matka zabiera ją do lekarza. Ale wizyta u lekarza przynosi skutek odwrotny do oczekiwanego. „Kiedy stanęłam na wadze, nie zauważyłam w jej oczach troski, ale wielkie rozczarowanie. Była wyraźnie zła, że ważę za dużo. Wtedy postanowiłam, że będę się głodzić i nigdy nie urosnę”, mówi Isabelle. Od tamtej pory wyrzuca jedzenie do śmietnika, kanapki upycha w szafkach. Nie je nic. W wieku 13 lat jest już chora.
 „Na początku z niczego nie zdajesz sobie sprawy, jesteś w wielkiej euforii. Odnosisz wrażenie, że panujesz nad sytuacją, ale krok po kroku wpadasz w spiralę śmierci”, opowiada Isabelle.
=>skomentuję ten cytat: rzeczywiście tak jest, pamiętam tą euforię, kiedy czuje, że schudłam, jestem dumna, coś mi się wreszcie udało. Wiele spraw w życiu zawaliłam, ale utrata wagi zawsze dodawała mi „siły” – wiem, ze to brzmi dziwnie i głupio…. W końcu pojawia się „uzależnienie” – chce się tracić więcej. U mnie było też tak, że zawsze wolałam mieć jeden kilogram mniej w zapasie, na wypadek, gdyby ktoś kazał mi coś zjeść, albo przyjdą Święta i dla świętego spokoju zjem trochę sałatki z majonezem, zamiast w wersji na sucho lub dodatkową kromkę chleba (nie ma mowy o ciastach). Z kolei jeżeli dzień później ważę nawet te 400 gram więcej – popadam w panikę, że coś jest nie tak, mimo tego, że doskonale wiem, że nasza waga zależy od cyklu miesiączkowego, ale też od gospodarki wodnej naszego organizmu. Wiem, że te 400 gram więcej to nie jest droga do otyłości – ale sama sobie nie umiem tego wytłumaczyć. 


I tak jej choroba się rozwija. Modelka wciąż chudnie, jest coraz słabsza. Zaczynają jej wypadać włosy, przestaje miesiączkować, na ciele pojawiają się liszaje. W końcu zaczyna balansować na granicy życia i śmierci. Kilka razy wpada w śpiączkę. Przynajmniej raz w miesiącu jedzie do szpitala karetką na sygnale. „To straszne przeżycie. Cały personel uważał, że sama  jestem sobie winna i że odmowa jedzenia to kaprys. Pielęgniarki mnie popychały. W trakcie mycia obchodziły się brutalnie z moim  wychudzonym ciałem”, opowiada Isabelle. Pewnego dnia po wyjściu ze śpiączki Isabelle wydaje się, że umarła. Zaczyna płakać. Przy wzroście 165 cm waży tylko 25 kilogramów. Pewnego dnia Isabelle pomyślała: „Boże, nie chcę umierać, nie chcę być chodzącym trupem, chcę wrócić do żywych. Ale w tym powrocie nikt jej nie towarzyszy. Na najbliższych nie może liczyć „Dzięki karmieniu przez sondę żołądkową na siłę pomagają ci przytyć. Ale przyczyna choroby, którą jest brak akceptacji swojego ciała, która tkwi w głowie, pozostaje”, mówi Isabelle.

=> dodam komentarz od siebie=>”w tym powrocie nikt jej nie towarzyszy” – czasami zastanawiam się, czy powinnam z kimś o tym porozmawiać. Czytając tego typu artykuły widzę, że wiele z nas, chorych na zaburzenia odżywiania w samotności ciężej sobie radziło… . Strasznie się wstydzę tego, tym bardziej, że wiem, jak reagują oni i inni lekarze na te zaburzenia, gdy rozmawiamy o nich na zajęciach. Z kolei czasem też boje się poznawać nowego terapeutę…zwykle zanim coś powiem trochę czasu mija, boje się zaufać w ciemno, bo ciężko jest mi uwierzyć w słowa „nikomu nie powiem”.
Przed śmiercią ważyła około 31 kg (przy wzroście 165 cm), natomiast w najtrudniejszym momencie swojej choroby w 2006, kiedy zapadła w śpiączkę, ważyła niespełna 25 kg.  Caro zmarła w szpitalu w Japonii, gdzie brała udział w akcji pomocy młodym dziewczynom. Spotykała się z chorymi nastolatkami i próbowała uświadomić im, że głodzenie się nie rozwiąże ich psychicznego problemu. Francuska modelka nagle zachorowała i jej osłabione ciało nie poradziło sobie ze zwykłym przeziębieniem.

=>Mam nadzieje, że kiedyś też będę mogła poprowadzić taką kampanię. Będąc lekarzem, myślę, że mogłabym trochę zdziałać. Mogłabym też zajmować się leczeniem powikłań zaburzeń odżywiania. Zależałoby mi na tym, aby trochę zmienić podejście lekarzy w szpitalu do takich młodych pacjentek. Wiem, że w szpitalach na oddziałach dziecięcych też brakuje psychologów, być może rozpocznę psychologię, jako drugi kierunek…wtedy miałabym szansę zdziałać jeszcze więcej. Myślę, że jest to ważne, aby taka dziewczyna zanim dostanie sondę i zostanie utuczona, miała możliwość takiej konsultacji – żadna z nich nie jest na to gotowa…a myślę, że może być do dla niej potem traumą. Często jest tak, że te dziewczyny tyją, potem mają wizyty u psychologa, ale tak strasznie przeszkadza im to, ze przytyły, że nie skupiają się na tej terapii – jedyne o czym myślą to schudnąć.
KAMPANIA : „Nie anoreksji”
Jej zdjęcia pojawiły się w gazecie oraz na bilbordach we Włoszech tuż przed rozpoczęciem Tygodnia Mody, 24 września 2007 roku. Przedstawiają one nagą, wychudzoną kobietę w półleżącej pozie w dwóch wariantach, z przodu i z tyłu. Autorem zdjęć jest fotograf Oliviero Toscani. „Teraz chcę się bez strachu pokazać, choć wiem, że moje ciało jest ohydne. To... cierpienie, którego doświadczyłam, może mieć sens tylko wtedy, jeżeli pomoże ono komuś, kto wpadł w tę pułapkę, z której ja wciąż próbuję się wydostać”
Ten ostatni cytat – niech to będzie moje życiowe motto….


1 komentarz:

  1. To prawda.W wiekszosci personel medyczny okazaje brak szacunku do chorej osoby.I sa wsrod nich rowniez lekarze.Pacjentki sa czesto wysmiewane i lekcewazone.Anoreksje zamykaja w klamrach fanaberii .Slyszalam jak mowi sie na takie dziewczyny idiotki itp a dziewczyny chorujace na anoreksje z tego co zauwazylam i zebralam do wiedzy,to osoby niezwykle inteligentne,posiadajace talenty w roznej dziedzinie.
    To ten personel medyczny, to ci ludzie wytykajacy palcem na ulicy,to oni powinni sie wstydzic...juz pomijajac ignoranctwo, to chociazbybraku empatii.

    OdpowiedzUsuń