Ja nigdy nie namawiałam nikogo do odchudzania, jestem i byłam zawsze przeciwniczką tego ruchu. Nigdy nie dążyłam do chorej chudości, po prostu cały czas widziałam siebie za grubą(w sumie nadal widzę), moim celem nie było "z kości na ości" - nie marzyła mi się sylwetka Isabel Caro. Po prostu patrząc na siebie, cały czas widziałam, że jest mnie za dużo, tu z boku odstaje, tu za szeroko, tu za tłusto. Dalej nie umiem sobie tego wytłumaczyć, w teorii widziałam, ze mieszczę się w coraz mniejszy rozmiar spodni, że spadają mi przy kliku podskokach, jak się zmierzyłam, widziałam, że mam mniej centymetrów na miarce, ale jakim cudem, nie widziałam tego oczami? Dlaczego patrząc na udo, nie potrafiłam tego dostrzec? Nie rozumiem tego. Pamiętam jak szósta terapeutka poprosiła mnie, abym objęła rękami jej nogę, a potem swoją, jej noga wydawała mi się szczuplejsza od mojej...a okazało się inaczej....
Według mnie wszystkie takie strony powinny być blokowane, to jest wyraz głupoty, że są osoby, które funkcjonując jeszcze w miarę normalnie (tak jak to początkowo opisują) - nakręcają się nawzajem, a potem przyzwyczają się do głodowego trybu życia. Właśnie film, o którym ostatnio pisałam przedstawia jak to w sieci funkcjonuje. Oglądając różne profile na IG, mam wrażenie, że nie którzy też robią to dla popularności - szybko schudnąć, aby potem być na topie i prowadzić super profil "ana recovery". Nie cierpię tego ruchu z całego serca, strasznie się wkurzam, jak widzę na IG zdjęcia typu "Dzienniczek Any", "Kochana Ano"...
Ruch Pro-Ana dotyczy głównie młodych dziewczyn, na Instagramie można znaleźć profile nawet 12-14 latek. Chociaż sama w tym wieku zaczynałam odchudzanie, teraz będąc 10 lat starsza widzę, jakie to straszne obserwować takie małe dziewczynki, które już myślą o drastycznych dietach. Widząc w jakim wieku są pacjentki u nas na oddziale - też często już 13-14 lat jest mi po prostu przykro... Myślę wtedy o sobie mając te kilkanaście lat, myślę o tym jak wyglądałam i o tym ile straciłam przez te długie lata....
Chociaż czasami jak czytałam inne wpisy, blogi, mam wrażenie, ze osoby, które sobie nie wmawiały sobie na siłę tej choroby, przechodzą ją znacznie ciężej - tak jak alkoholik, który zaczął swój nałóg od picia w samotności. Ruch Pro-Ana to straszna rzecz, ale nie mam pojęcia, czy można temu zapobiec.
Nie wiem, jak można chcieć mieć zaburzenia odżywiania, czy życie w ciągłym strachu, lęku, napięciu jest fajne? Czy w momencie kiedy wszyscy się cieszą z dobrego jedzonka, ty jedna siedzisz i jesteś przerażona - czy to jest dobre? Czy ciągłe napięcie i stres to uczucia warte zachodu? Warto niszczyć sobie młodość? Czy warto jest przeżywać połowinki dwa tygodnie wcześniej myśląc o tym, jak kaloryczne będzie tam jedzenie, a sukienkę, fryzurę, chłopaka spychać na drugi plan?
NIE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz