niedziela, 20 stycznia 2019

Kampania walki z otyłością?









Na ulicach wielu miast pojawiły się dość kontrowersyjne plakaty mające na celu „uświadamianie” społeczeństwa, jak wielkim problemem jest otyłość. Z tego co wiem z zajęć – duża część Polaków zmaga się z takim problemem, niestety tendencja jest wzrostowa, szczególnie wśród coraz młodszych grup wiekowych.

90% problemów z otyłością wynika ze złego odżywiania – jednak należy pamiętać, że w tej grupie osób znajdują się też dzieci, którym rodzice pozwalali na za dużo, osoby, które złe nawyki wyniosły z domu, albo osoby zmagające się z zaburzeniami odżywiania

Niecałe 10% to osoby, które przyjmują jakieś leki np. sterydy, bo chorują na ciężką chorobę, albo są po przeszczepie lub też osoby zmagające się z cięższymi zaburzeniami hormonalnymi. Nie mam tu na myśli klasycznej niedoczynności tarczycy – stała się ona modną wymówką. Jeżeli endokrynolog dobierze nam odpowiednie leki i mamy te hormony unormowane – zmiana stylu życia wystarczy, aby zrzucić kilogramy. Jednak są zaburzenia, które leczy się trudno. Niestety, miałam okazję też spotkać się z przypadkami, kiedy nastolatka po przeszczepie organu, na który długo czekała, przestała brać leki, które miały zapobiec odrzuceniu organu – bo przytyła przez nie. Niestety, finał był taki, że straciła ten organ i kolejny długi okres czasu spędziła w szpitalach. Takich przypadków jest bardzo dużo….

Takie plakaty spotkałam głównie na przystankach tramwajowych. Wyobraźmy sobie taką sytuację – tłum ludzi czeka na autobus, a w tym tłumie osoba otyła. Automatycznie wzrok ląduje na tej osobie, co musi czuć taka osoba widząc tłum gapiów, bo gapią się na nią też z powodu plakatu? Taka osoba może być chora, zdawać sobie sprawę ze swojej nadwagi.

Zbyt ostre podejście do takiego problemu wiąże się z ryzykiem rozwinięcia kolejnego – anoreksji czy też bulimii. Są przypadki osób, które z powodu braku akceptacji zaczęły się bardzo drastycznie odchudzać – jednak waga nie spadała, zaczęło im brakować składników odżywczych, więc mając nadwagę, były poważnie niedożywione. Myślę, że drugim problemem, który u takich osób może się rozwinąć to depresja. Takie plakaty podkreślają brak akceptacji – a przecież i tak pewnie towarzyszy to tym osobom na co dzień – ludzie często wyśmiewają się „z grubasów”, lubią takim dokuczać. 




Jako osoba, która doświadczyła w swoim życiu zaburzeń odżywiania muszę przyznać, że nadwaga jest czymś, co budzi u takich osób duży lęk, jako studentka medycyny, wiem, że otyłość jest poważnym problemem, bo niesie za sobą poważne konsekwencje zdrowotne, już małe dzieci mają problemy z wątrobą, cholesterolową kamicę pęcherzyka żółciowego – wiem, bo takie dzieci spotkałam w szpitalu, jako miłośniczka psychologii wiem, że taka ostra kampania może naprawdę zdołować i nie prowadzić do niczego dobrego, a często takie osoby już jakiś problem mają.

Jest to też problem, z którym ciężko jest walczyć. Tym osobom często bardzo ciężko jest zmienić swoje nawyki żywieniowe, przy zaawansowanej otyłości można mówić już o dużym uzależnieniu od jedzenia. Niestety przemysł spożywczy zasypuje nas reklamami ciastek, czekolad, na każdej ulicy jest jakaś cukiernia, gdzie jest mnóstwo tortów, ptysi, rurek z kremem. Słodycze są tanie i bardzo łatwo dostępne.

Wiem, że otyłość jest jednym z trudniej akceptowalnych problemów, jednak trzeba zachować trochę zimną krew i walczyć z nią w trochę w inny sposób, w taki, który nie urazi osób chorych, które bardzo chciałyby być szczuplejsze, ale nie mogą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz