piątek, 4 stycznia 2019

KŁAMSTWO w zaburzeniach odżywiania

Przyznaję, że dużą część swojego życia, tą która związana była z zaburzeniami odżywiania kłamałam, oszukiwałam chociaż wcześniej nie ukrywam, kłamstwo towarzyszyło mi dość często - zwykle dotyczyło to spędzania wolnego czasu, znajomych, albo pomagało mi ukrywać inne tajemnice - takie jak chłopak, jakiś smutek. 

Oszukiwanie najczęściej dotyczyło ukrywania jedzenia, albo swojej wagi. Początkowo zaczynało się od tego, że po prostu mówiłam, że coś zjadłam wcześniej, albo byłam gdzieś ze znajomymi i nie jestem już głodna. Przyznaje, kłamałam i oszukiwałam strasznie. Na początku oddawałam kotlety kolegom, kanapki leciały przez okno lub do rzeki dla kaczek. Jak szłam zjeść na mieście czaiłam się na innych ludzi, aby podebrać im paragon z baru., dokładnie sprawdzałam czy data i godzina się zgadzają, zwykle brałam ich kilka i wybierałam ten, co najbardziej pasowałby do mnie.
 Oczywiście zdarzał się też momenty kiedy starałam się walczyć, nie oszukiwać, powoli przełamywać się do jedzenia. Najgorsze zaczęło się na jednej z terapii. Psychoterapia systemowa po kilku sesjach mnie złamała, poddałam się, nie widziałam współpracy rodziny, wiedziałam, że to co mówią terapeutce trochę odbiega od rzeczywistości, ja nie miałam siły protestować.  Od tego czasu jedzenie byłam w stanie ukryć wszędzie - w rękawach, kieszeniach, piłam z ciemnych kubków ciemne napoje i tam wypluwałam to co miałam w buzi, a potem kubek brałam do pokoju, tłumacząc się, że dopije jak trochę wystygnie. Wszystko co robiłam było precyzyjne i zadbane, dopięte na ostatni guzik. Raz w tygodniu mnie ważono - potrafiłam oszukać nawet na 7-8kg. Wypicie 4,5 litra wody nie stanowiło dla mnie problemu, wstrzymanie moczu po nocy reszta to pokrywane różne rzeczy w różnych miejscach. Nie ukrywam, że czasami wiązało się to z dość dużym bólem. Tak bardzo potrzebowałam się załatwić, że miałam łzy w oczach, ale wiedziałam, że muszę wytrzymać. Ten ból wtedy dla mnie się nie liczył, a takich momentach nie myśli się o konsekwencjach. Wygląd ukrywałam nieświadomie - zawsze nosiłam po kilka swetrów, dodatkowe leginsy i rajstopy pod spodniami, ponieważ strasznie marzłam. 

Patrząc na to po latach, widzę ile energii i czasu mnie to kosztowało. Czasami mam wrażenie, że ukrywanie tych zaburzeń wymaga więcej wysiłku i pozbawia mnie większej energii niż całe te zaburzenia. 

Dlaczego zaczęłam oszukiwać? Wydaje mi się, że przyczyną mogło być to, że cała ta ostatnia terapia zaczęła się od tego, że mam być nonstop kontrolowana i tyć. Pierwsza sesja była straszna, chociaż nie jechałam na nią z bardzo negatywnym nastawieniem. Zdziwiło mnie to, że prawie nie uczestniczyłam w zbieraniu wywiadu, byłam już prawie dorosła, ale zostałam potraktowana jak 5 latek u pediatry. Nie pamiętam by terapeutka cokolwiek mi powiedziała po za tym, że mam tyć. Przez miesiąc bardzo starałąm się jeść wszystko, jednak tym razem waga tak szybko nie szła w górę.  Dostałam super ochrzan, wszyscy zarzucili mi kłamstwo i oszukiwanie - a z całego serca mogę przysiąc, że ten miesiąc był uczciwy. Druga sesja mnie dobiła. Później jak już troszkę przytyłam, nie byłam wstanie skoncentrować się na tym co do mnie ktoś mówi, cały czas  czułam się gruba, czułam, że muszę schudnąć jeszcze, zaczęłam oszukiwać.. 

Oszukiwanie do niczego dobrego nie prowadzi, brniemy tylko dalej w ten syf. Wiem, ze postępowałam źle. Nie warto, nie tylko oszukujemy innych, ale też siebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz