Był okres czasu, kiedy wcale o tym nie pamiętałam. Uznałam to za zwykły dziecięcy wybryk. Po kilkunastu latach gdzieś to do mnie wraca. Fakt, jedno wydarzenie wspominam źle, chociaż źle się nie skończyło. Pierwszej historii nigdy nie rozpamiętywałam w kontekście jakiegoś złego zdarzenia - nie wiele pamiętam, jako 6-letnia dziewczynka też nie byłam dobrze rozwinięta emocjonalnie, może dzisiaj zbyt pochopnie wyciągam wnioski, jednak skoro te wspomnienia wracają - może jednak coś jest na rzeczy? Ostatnio więcej doczytuje z zakresu psychoterapii, analizy różnych życiowych zdarzeń - może to przyciągnęło te wspomnienia?
17,5 roku temu, jak w każdy słoneczny dzień przebywałam na podwórku bawiąc się z innymi osiedlowymi dziećmi. To wspaniale móc jest przeżyć takie dzieciństwo, kiedy woła się do siebie przez okno, kiedy trzeba zaufać koleżance, z którą się umawiamy, że przyjdzie na daną godzinę - bo nie mamy telefonów. Na osiedlu może trójka dzieci miała komputer - były to wiele cegły w porównaniu do dzisiejszych laptopów - nikt więc nie spędzał czasu grając. Zwykle graliśmy w berka, chowanego, siedzieliśmy na trzepaku lub budowaliśmy bazy w krzakach, wymienialiśmy się też karteczkami. Potrafiłam tam siedzieć od 11 rano do 21 albo nawet do 22. Zwykle trzymałam się z trzema koleżankami - dwie w moim wieku i jedna rok starsza oraz z dwoma chłopakami o rok od nas starszymi - to była taka nasza paczka, ale oczywiście było też mnóstwo innych dzieci i starszych nastolatków. Do tego zdarzenia doszło w biały dzień, nie było wtedy za bardzo dziewczyn, dwie wyjechały, co z trzecią nie pamiętam. Jednak mimo tego i tak zawsze wychodziłam na dwór. Tego dnia było może troszkę więcej starszego towarzystwa - bo jacyś kuzyni odwiedzili kolegę. Wykorzystując moją naiwność dałam się namówić do czegoś głupiego, związanego z cielesnością....ale nie potrafię wnikać w szczegóły. Pamiętam, trochę szczegółów z tego dnia, pamiętam moje ubranka, pamiętam też niektóre ubrania tych chłopców. Jeden z nich nakapował rodzicom co się stało, pamiętam, że jechaliśmy na obiad do babci, szliśmy do samochodu. Rodzice albo nie uwierzyli, albo może jak na te czasy, to wcale nie było nic niezwykłego? Może nie wiedzieli jak zareagować, na pewno trochę się wkurzyli i może troszeczkę nakrzyczeli, że nie powinnam tak robić. Temat zakończony. Chłopcy trochę mnie po tym przeżywali od różnych, ja jednak nie znałam znaczenia tych słów, więc chyba za bardzo się tym nie przejmowałam. Ta historia dość szybko wyleciała mi z głowy, a jak poszłam do szkoły i miałam zajęcia poza lekcyjne - nie wychodziłam już tak często na dwór.
Na pewno jako dziecko i może też teraz jestem przewrażliwiona na punkcie różnych rzeczy, jestem też dość nie ufna - o tej historii nie dowiedział się nigdy nikt. Dopiero teraz postanowiłam w skrócie ją opisać - może skłoni mnie do dalszych refleksji, kiedy przeczytam ją po raz kolejny. Jedna bardzo irytująca cecha we mnie tkwi nadal. Nie przytulam się do rodziców. Nigdy tego nie robiłam sama z siebie, nie pozwalam się dotknąć, dlatego też tak łatwo było mi oszukiwać - mogłam mieć wszystko schowane wszędzie, bo wiedzieli, że ja nie pozwalam się dotykać. Teraz też tak mam, że jak wracam z pociągu myślę tylko o tym, czy uda mi się tego uniknąć.
Inna historia - bardziej świeża. Tego dnia miałam na sobie spodnie dżinsowe, niebieską bluzkę i kurtkę. Szłam na zajęcia - na warsztaty w Szkole Muzycznej. Miałam torebkę i instrument. Nawet nie wiem skąd nagle wyłoniła się banda chłopaków w różnym wieku, jeden ciągnął mnie za kurtkę, inny walił sprośne teksty, a jeszcze inny robił co innego. Pamiętam, jak strasznie się wystraszyłam. Myślałam, tylko o tym, co za kilkanaście sekund się wydarzy. Na ulicy nie było żywej duszy
po za tą bandą. Pewnie każdy zawrócił jak ich zobaczył. Umierałam ze strachu. W ostatniej chwili ktoś zareagował, a ja po prostu uciekłam. Dobiegłam na zajęcia spóźniona, ręce mi się trzęsły. Pani od razu zauważyła, ze coś jest nie tak. Wiem, że sprawa została gdzieś zgłoszona, ale Ci i tak mieli już jakiegoś kuratora, a jednak do niczego nie doszło. Rodzice jak się później dowiedzieli - trochę byli źli, bo myśleli, że musiałam to jakoś sprowokować. Długo potem jeszcze się bałam, znajdywałam inne drogi na zajęcia. Dzisiaj piekielnie nie lubię wracać skądś sama. Jak wiem, ze nie mam pewnego powrotu, wracam z imprezy szybciej. Jak ktoś mi podrzuca pomysł nocnego autobusu umieram na samą myśl, że musiałabym tam wsiąść. O tej historii też nikt nie wie. Nie należę do zbyt ufnych osób. Mam wspaniałych ludzi wokół siebie, jednak nie chcę z nimi o tym gadać. Boje się, że tym bardziej wzięli by mnie za kogoś stukniętego.
Czy te zdarzenia mogły spowodować, że zdarza mi się od kilkunastu lat kilka razy w roku to dziwne uczucie strachu w nocy, trochę tak jakbym miała mieć gorączkę - mam wtedy intensywne dreszcze, ale jednocześnie mi gorąco. Nie zgłaszałam tego nikomu, bo nie chciałam, aby ktoś mnie miał za świra. Czy to dlatego mam ten nawyk ciągłego sprawdzania różnych rzeczy i żyję w dość dużym napięciu? Może te wspomnienia spowodowały u mnie te niespodziewane ataki gorąca z uczuciem bezmocy w nogach? Dlatego nie mogę przespać całej nocy? Czy może któreś z tych zdarzeń mogło przyczynić się do ED? Może tu jednak gdzieś jest początek tej historii? A może zaburzenia odżywiania to rzeczywiście jest jak rodzina twierdzi "zwykłym wmówieniem?" Myślę, że odpowiedzi będę szukać jeszcze długo. Jednak liczę, że w końcu ta historia zostanie jakoś uporządkowana, nazbieram sił, aby opowiedzieć o tym wszystkim terapeucie i osiągnę sukces.
Dobrze że się tym dzielisz ❤
OdpowiedzUsuńTak,to normalne stracić zaufanie do ludzi po tym jak Cię wykorzystano i naruszono Twoje granice. To normalne bać się, to bardzo prawdopodobne, że Twoje nocne lęki i dreszcze są skutkiem tego co ukrywasz w sobie od dawna.
Co do reakcji Twoich rodziców, poczytaj "Toksyczni rodzice" Susan Forward. Mi ta książką pomogla w zrozumieniu wielu zależności związanych z tym co wydarzyło się w moim dzieciństwie a moim poczuciem własnej wartości oraz depresją i nerwicą z którą borykałam się kilka lat.
Dużo zdrowia i wszystkiego dobrego dla Ciebie ❤