Każde zajęcia budzą we mnie kolejne refleksje. Z każdym dniem dostrzegam coraz więcej możliwych konsekwencji swojej długoletniej głupoty. Na zajęciach z pediatrii, poruszony został wpływ odżywiania matek na rozwój ich płodu. Znaczenie ma nie tylko odżywianie w ciąży, jak również przed planowanym zajściem w ciąże. Będąc nastolatką nie myślałam o dzieciach. Jednak im bardziej oddalam się od dwudziestki, tym więcej takich refleksji.
W ciąży powinnyśmy dodać sobie około 400kcal dla diety - dziecko rośnie, wymaga wielu związków do prawidłowego rozwoju. Jednak wiem, że moja dieta nie jest odpowiednio zbilansowana - i w rzeczywistości musiałabym dołożyć sobie znaczniej więcej kalorii - boje się, że wtedy kompletnie się tym zagubię. Nie chcę zrobić krzywdy swojemu dzieciaczkowi. Jeżeli nie będziemy dostarczać odpowiedniej podaży kalorii - dziecko nie tylko może mieć wady rozwojowe, być niedożywione czy mieć nie w pełni rozwinięte organy, ale mogę narazić je na zwiększoną podatność na ….otyłość czy zaburzenia metaboliczne - molekularnie patrząc na to - chodzi o zmiany ekspresji pewnych receptorów - ale o tym rozpisywać się nie będę. Zarówno jeżeli mama zjada dużo niezdrowych produktów albo jak je za mało dziecko może być narażone na problemy z nadwagą w przyszłości.
Jeżeli z jakiś powodów wystąpi konieczność cesarskiego cięcia - może dojść do poważnych powikłań, rana nie będzie chciała się goić. Matka może być bardziej podatna na infekcje i też zarazić swoje dziecko.
Pregoreksji bardzo się boje. Boje się, że nie będę umiała SOBIE wytłumaczyć tego tycia, że nie będę o siebie dbać. Boje się depresji poporodowej oraz tego, że jeżeli przez ciąże przytyję, będę za to obwiniać swoje dziecko. NIE CHCĘ, ABY TAK SIĘ STAŁO.
Boje się, że zaburzenia odżywiania wrócą wraz z kilogramami przybieranymi podczas ciąży. Wszystkie kobiety w mojej rodzinie przybrały po kilkanaście kilogramów i nie dały radę ich zrzucić po ciąży. Na dzień dzisiejszy jestem tym przerażona....
Uważam, że ciąża to coś niesamowitego, uwielbiam też noworodki, patrzeć jak rosną, to pewnie cudowne chwile w życiu kobiety, mimo bólu i zmęczenia. Też chcę kiedyś przeżyć coś takiego i kojarzyć to z cudownymi momentami i nie kojarzyć ich tylko z tyciem czy zmuszaniem się do jedzenia i ciągłym myśleniu jak to spalić.
"To cierpienie, którego doświadczyłam, może mieć sens tylko wtedy, jeżeli pomoże ono komuś, kto wpadł w tę pułapkę, z której ja wciąż próbuję się wydostać” - Isabelle Caro
piątek, 26 października 2018
środa, 24 października 2018
Objawy somatyczne a diagnostyka innych chorób
W dzisiejszym poście, chciałabym opisać kilka sytuacji, w których anoreksja może utrudniać diagnostykę innych chorób. Szczególnie, kiedy jest ona przez nas ukrywana. Często lekarz ma problem z ustaleniem przyczyny danej choroby. Sama ostatnio kilka razy analizowałam, co dany objaw może u mnie oznaczać - czy wiązać go z zaburzeniami odżywiania, czy nie. Szczera rozmowa z lekarzem znacznie ułatwi taką diagnostykę, albo też wpłynie na sposób leczenia. Z pozoru coś, co nie wydaje nam się groźne - może mieć poważne konsekwencje. Nie każda dziewczyna z zaburzeniami odżywiania jest bardzo chuda i widać to na pierwszy rzut oka, dlatego lekarz na to nie wpadnie.
Upadek z roweru, rana duża, do szycia. Po jakimś czasie zauważamy, że wcale się ona nie goi. Pytanie: doszło do zakażenia, jak tak to z jakiego powodu? Rana wygląda coraz gorzej. Nie wiadomo co takiemu pacjentowi jest. Dajemy antybiotyk, ale nie działa - problemy z odpornością, a może po prostu niedobór makro i mikroelementów odpowiedzialnych za gojenie się rany?
Czarne stolce. Sugerują krwawienie z górnego odcinka przewodu pokarmowego. Pytanie, dlaczego? Sama na sobie też to przerabiałam. Czy to dlatego, że biorąc dziennie 3,6 g ibuprofenu uszkodziłam sobie śluzówkę żołądka? Czy też podrażnienie przełyku, przewodu pokarmowego przez wymuszanie wymiotów i picie tych różnych.....szamponów, perfum? A może zmiana zabarwienia wynika z suplementacji żelaza? Mogło to być wszystko na raz. Takie krwawienie, może mieć naprawdę przykre konsekwencje, nie mówiąc już o nadkażeniu tych ran.
Zaburzenia hormonalne - szukamy przyczyny niedoczynności tarczycy. czy innych zaburzeń hormonalnych - płciowych, przysadkowych, nadnerczowych. Długotrwały głód wiele by wyjaśnił.
Próchnica - dentysta rozkłada ręce i nie wie już co robić. Prawie każdy ząb do kanałówki. Czasem podleczą nam zęby antybiotykami, a to kolejna "trutka" dla naszego przewodu pokarmowego, a przecież nasze zęby są takie przez niedobór makro i mikroelementów, czy też wynikają z działania kwasów - przez wymiotowanie.
Morfologia - erytrocyty okej, bo przecież suplementujemy żelazo. Ale skąd spadek białych krwinek? Czy to dlatego, że brałam za dużą dawkę hormonów tarczycy, czy przez niedożywienie, a może coś innego?
Wszystko można tak przeanalizować.
W podstawowych badaniach często może nie wyjść nasze niedożywienie - nasz organizm produkuje więcej hormonów stresu i jakoś próbuje sobie radzić, dlatego często możemy mieć mniej więcej prawidłowe wyniki. Dopiero bardziej szczegółowe badania o tym nam powiedzą.
Jak dzieje się coś złego, warto wspomnieć lekarzowi z jakiego typu problemami się stykamy lub stykałyśmy, nawet jak już minęły lata, czasami odbije się to jakoś na organizmie. Łatwo tak się pisze, ale sama lepsza nie jestem. Trafiłam kiedyś do świetnej endokrynolog. Nie należę do osób najszczuplejszych, a wtedy niedoczynność dała mi tak popalić, że mimo tego że zjadałam ok.800-900kcal i tak utyłam. Przeprowadziła ze mną bardzo szczegółowy wywiad. Zapytała czy się odchudzałam, czy nie miałam anoreksji. Serce mi stanęło. Wszystkiemu zaprzeczyłam. Lekarz - chyba jeden z najlepszych z jakimi miałam do czynienia - wywiad i badanie bardzo szczegółowe, lecz tak mnie to wystraszyło, że więcej już do niej nie poszłam, ale polecam ją wszystkim znajomym. Obiecuje sobie, ze więcej tego nie schrzanię. Bądźcie mądrzejsze. Proszę
Upadek z roweru, rana duża, do szycia. Po jakimś czasie zauważamy, że wcale się ona nie goi. Pytanie: doszło do zakażenia, jak tak to z jakiego powodu? Rana wygląda coraz gorzej. Nie wiadomo co takiemu pacjentowi jest. Dajemy antybiotyk, ale nie działa - problemy z odpornością, a może po prostu niedobór makro i mikroelementów odpowiedzialnych za gojenie się rany?
Czarne stolce. Sugerują krwawienie z górnego odcinka przewodu pokarmowego. Pytanie, dlaczego? Sama na sobie też to przerabiałam. Czy to dlatego, że biorąc dziennie 3,6 g ibuprofenu uszkodziłam sobie śluzówkę żołądka? Czy też podrażnienie przełyku, przewodu pokarmowego przez wymuszanie wymiotów i picie tych różnych.....szamponów, perfum? A może zmiana zabarwienia wynika z suplementacji żelaza? Mogło to być wszystko na raz. Takie krwawienie, może mieć naprawdę przykre konsekwencje, nie mówiąc już o nadkażeniu tych ran.
Zaburzenia hormonalne - szukamy przyczyny niedoczynności tarczycy. czy innych zaburzeń hormonalnych - płciowych, przysadkowych, nadnerczowych. Długotrwały głód wiele by wyjaśnił.
Próchnica - dentysta rozkłada ręce i nie wie już co robić. Prawie każdy ząb do kanałówki. Czasem podleczą nam zęby antybiotykami, a to kolejna "trutka" dla naszego przewodu pokarmowego, a przecież nasze zęby są takie przez niedobór makro i mikroelementów, czy też wynikają z działania kwasów - przez wymiotowanie.
Morfologia - erytrocyty okej, bo przecież suplementujemy żelazo. Ale skąd spadek białych krwinek? Czy to dlatego, że brałam za dużą dawkę hormonów tarczycy, czy przez niedożywienie, a może coś innego?
Wszystko można tak przeanalizować.
W podstawowych badaniach często może nie wyjść nasze niedożywienie - nasz organizm produkuje więcej hormonów stresu i jakoś próbuje sobie radzić, dlatego często możemy mieć mniej więcej prawidłowe wyniki. Dopiero bardziej szczegółowe badania o tym nam powiedzą.
Jak dzieje się coś złego, warto wspomnieć lekarzowi z jakiego typu problemami się stykamy lub stykałyśmy, nawet jak już minęły lata, czasami odbije się to jakoś na organizmie. Łatwo tak się pisze, ale sama lepsza nie jestem. Trafiłam kiedyś do świetnej endokrynolog. Nie należę do osób najszczuplejszych, a wtedy niedoczynność dała mi tak popalić, że mimo tego że zjadałam ok.800-900kcal i tak utyłam. Przeprowadziła ze mną bardzo szczegółowy wywiad. Zapytała czy się odchudzałam, czy nie miałam anoreksji. Serce mi stanęło. Wszystkiemu zaprzeczyłam. Lekarz - chyba jeden z najlepszych z jakimi miałam do czynienia - wywiad i badanie bardzo szczegółowe, lecz tak mnie to wystraszyło, że więcej już do niej nie poszłam, ale polecam ją wszystkim znajomym. Obiecuje sobie, ze więcej tego nie schrzanię. Bądźcie mądrzejsze. Proszę
czwartek, 18 października 2018
Farmakologicznie....czyli jakie śmieci w siebie pakowałam, aby nie tyć..
Tabletki, proszki, kapsułki, pigułki, drażetki....Ile niepotrzebnych substancji wzięłam....
Na farmakologii (przedmiot, który jest na III roku) uczą nas zastosowań różnych substancji leczniczych. Ucząc się farmakologii, zapoznałam się też z wieloma działaniami niepożądanymi jak i efektami przedawkowania danych leków. Dowiaduje się jakie mogą być skutki nadmiernego spożywania takich środków.
*ibuprofen - jednorazowa dawka przeciwbólowa - 300mg. Kiedy miałam naprawdę poważne problemy z zębami - brałam 3-4 razy dziennie po 2-3 tabletki. Jedna tabletka preparatu, który brałam ->400mg. Brałam tak przez tydzień, do momentu trafienia do dentysty. Mogłam bardzo rozwalić sobie żołądek, być może mam trochę zniszczony - boje się sprawdzić. Moja wątroba też może nie być sprawności adekwatnej do wieku. Mogłam spowodować poważne krwawienie z przewodu pokarmowego. Mnóstwo innych rzeczy.
*ketoprofen - podobnie jak ibuprofen
*środki przeczyszczające - od 2 tabletek do półtora opakowania. Potworne biegunki, podrażnienie przewodu pokarmowego. Mogłam do tego stopnia zaburzyć sobie równowagę jonów, że doszłoby do zatrzymania akcji serca. Bardzo niskie ciśnienie w wyniku ostrych biegunek, odwodnienie. Pamiętam te bolesne skurcze jelit, ale uspakajałam się tym, że tak być musi - w końcu potrzebowałam się przeczyścić, efekty uboczne najczęściej dopadały mnie w nocy, zwykle wtedy nie spałam leżałam skulona do rana i jakby nigdy nic szłam do szkoły.
*kllindamycyna - antybiotyki, które musiałam brać na dosyć ciężkie zakażenia w jamie ustnej - pewnie powikłania po wymiotach. Kolejne obciążenia dla żołądka, jelit, przekaźnictwa…..
*l-carnityna, CLA, guarana, żen-szeń, kofeina, spalacze i inne preparaty na odchudzanie - kilogramy, wiadra - dużo śmieci, jedne działały na początku, później już nie. Brałam też suplementy z chromem, mimo tego, że wiedziałam, że mnie uczula. Ciągła wysypka, swędzenie - ale czułam, że muszę. Każdy suplement na odchudzanie, które brałam przede wszystkim miał zabezpieczyć mnie przed utyciem. Bałam się, że jak przestanę brać, to zrobię się potwornie gruba. Do dzisiaj mam powikłania po niektórych tych środkach.
*nikotyna - paliłam, bo wierzyłam, ze dzięki temu schudnę. Rozwalały mi zęby, żołądek i szybko kręciło mi się w głowie.
*środki moczopędne - takie co bierze się przy zapaleniach pęcherza - nie chciałam mieć zatrzymanej wody. Skutki uboczne - podobne jak w przypadku przeczyszczających.
*L-tyorksyna - to uświadomiło mi, jak naprawdę głupia w tym wszystkim jestem. Niedoczynność - rosnące TSH, sprawiało, że tyje, jednak gdy zalecono mi zwiększenie dawki - nie odzyskiwałam nigdy wagi, po prostu hamowało to tycie. Ograniczałam jedzenie do skrajnego minimum i zdarzało mi się robić po 2 treningi dziennie. Wystraszyłam się, gdy zemdlałam na zajęciach, a jakiś czas potem szybko odpłynęłam. Wpadłam na idiotyczny pomysł, że troszeczkę te leki przedawkuje. Nie marzłam, miałam uczucia gorąca, strasznie się pociłam, ale po jakimś czasie mały efekt był. Wystraszyłam się, kiedy na dyżur przyjęto pacjentkę, która dostała migotania przedsionków z powodu nadczynności tarczycy - a objawy miała wcześniej podobne jak ja.
Działań niepożądanych, efektów ubocznych z pewnością jest dużo więcej. Wyeliminowałam prawie wszystko.Tabletki biorę tylko wtedy, kiedy naprawdę muszę.
Postanowiłam o tym napisać - może trafi tu dziewczyna/chłopak, ktoś taki jak ja i przeczyta to wszystko, zanim wpadnie na takie pomysły i tych błędów już nie popełni.
Na farmakologii (przedmiot, który jest na III roku) uczą nas zastosowań różnych substancji leczniczych. Ucząc się farmakologii, zapoznałam się też z wieloma działaniami niepożądanymi jak i efektami przedawkowania danych leków. Dowiaduje się jakie mogą być skutki nadmiernego spożywania takich środków.
*ibuprofen - jednorazowa dawka przeciwbólowa - 300mg. Kiedy miałam naprawdę poważne problemy z zębami - brałam 3-4 razy dziennie po 2-3 tabletki. Jedna tabletka preparatu, który brałam ->400mg. Brałam tak przez tydzień, do momentu trafienia do dentysty. Mogłam bardzo rozwalić sobie żołądek, być może mam trochę zniszczony - boje się sprawdzić. Moja wątroba też może nie być sprawności adekwatnej do wieku. Mogłam spowodować poważne krwawienie z przewodu pokarmowego. Mnóstwo innych rzeczy.
*ketoprofen - podobnie jak ibuprofen
*środki przeczyszczające - od 2 tabletek do półtora opakowania. Potworne biegunki, podrażnienie przewodu pokarmowego. Mogłam do tego stopnia zaburzyć sobie równowagę jonów, że doszłoby do zatrzymania akcji serca. Bardzo niskie ciśnienie w wyniku ostrych biegunek, odwodnienie. Pamiętam te bolesne skurcze jelit, ale uspakajałam się tym, że tak być musi - w końcu potrzebowałam się przeczyścić, efekty uboczne najczęściej dopadały mnie w nocy, zwykle wtedy nie spałam leżałam skulona do rana i jakby nigdy nic szłam do szkoły.
*kllindamycyna - antybiotyki, które musiałam brać na dosyć ciężkie zakażenia w jamie ustnej - pewnie powikłania po wymiotach. Kolejne obciążenia dla żołądka, jelit, przekaźnictwa…..
*l-carnityna, CLA, guarana, żen-szeń, kofeina, spalacze i inne preparaty na odchudzanie - kilogramy, wiadra - dużo śmieci, jedne działały na początku, później już nie. Brałam też suplementy z chromem, mimo tego, że wiedziałam, że mnie uczula. Ciągła wysypka, swędzenie - ale czułam, że muszę. Każdy suplement na odchudzanie, które brałam przede wszystkim miał zabezpieczyć mnie przed utyciem. Bałam się, że jak przestanę brać, to zrobię się potwornie gruba. Do dzisiaj mam powikłania po niektórych tych środkach.
*nikotyna - paliłam, bo wierzyłam, ze dzięki temu schudnę. Rozwalały mi zęby, żołądek i szybko kręciło mi się w głowie.
*środki moczopędne - takie co bierze się przy zapaleniach pęcherza - nie chciałam mieć zatrzymanej wody. Skutki uboczne - podobne jak w przypadku przeczyszczających.
*L-tyorksyna - to uświadomiło mi, jak naprawdę głupia w tym wszystkim jestem. Niedoczynność - rosnące TSH, sprawiało, że tyje, jednak gdy zalecono mi zwiększenie dawki - nie odzyskiwałam nigdy wagi, po prostu hamowało to tycie. Ograniczałam jedzenie do skrajnego minimum i zdarzało mi się robić po 2 treningi dziennie. Wystraszyłam się, gdy zemdlałam na zajęciach, a jakiś czas potem szybko odpłynęłam. Wpadłam na idiotyczny pomysł, że troszeczkę te leki przedawkuje. Nie marzłam, miałam uczucia gorąca, strasznie się pociłam, ale po jakimś czasie mały efekt był. Wystraszyłam się, kiedy na dyżur przyjęto pacjentkę, która dostała migotania przedsionków z powodu nadczynności tarczycy - a objawy miała wcześniej podobne jak ja.
Działań niepożądanych, efektów ubocznych z pewnością jest dużo więcej. Wyeliminowałam prawie wszystko.Tabletki biorę tylko wtedy, kiedy naprawdę muszę.
Postanowiłam o tym napisać - może trafi tu dziewczyna/chłopak, ktoś taki jak ja i przeczyta to wszystko, zanim wpadnie na takie pomysły i tych błędów już nie popełni.
niedziela, 14 października 2018
Przerażające sytuacje
Każdemu śnią się koszmary o różnej treści. Sama niejednokrotnie doświadczyłam czegoś takiego, że wydaje mi się, że ktoś mnie dusi, albo stoi w pokoju, a ja krzyczę - ale ten krzyk jest niemy, nie mogę z siebie nic wydusić. Leżę u siebie w łóżku i krzyczę co sił, aby przybiegł ktoś z innego pokoju, czuje się sparaliżowana, aż po jakimś czasie takiego niemego wołania budzę się .
Sny o objadaniu były straszne...wszystko było w nich realne. Wyglądały jak typowy napad obżarstwa - tylko, że ja nigdy nie wiedziałam czy mi się to śni, czy nie. Wydawało mi się, że robię to przez sen. I są chwile, że do dzisiaj się zastanawiam czy to mi się śniło czy nie? Czy objadałam się w nocy, a obudziłam się po kilku godzinach i nie mogłam nic zwymiotować, dlatego, że minęło dużo czasu? Zawsze jak się taki sen zdarzył od razu biegłam do toalety próbując zwymiotować coś, czego najprawdopodobniej nie zjadłam Zdarzyło się też, że wzięłam tabletki na przeczyszczenie albo piłam ziołową herbatkę "na pracę jelit". Konsekwencje fizyczne mojego zachowania były straszne...jednak nie dokuczały mi tak bardzo jak niepokój. Do dziś nie mogę darować sobie tego, jak głupio się strasznie zachowywałam. Jak wiele rzeczy zniszczyłam... Cały dzień po takim śnie miałam rozwalony. Na niczym nie mogłam się skupić i nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Od kiedy pamiętam - zawsze miałam trudności w spaniu i dalej mam. Nigdy nie zdarzyło mi się spać do 11 czy 12. Kładę się i długo nie mogę zasnąć, albo budzę się ciągle w nocy. Teraz wypijam różne herbatki i jakieś zioła - ale i tak budzę się . Wtedy, kiedy mój organizm był wykończony - dodatkowa deprywacja wykańczała go jeszcze bardziej, bo gdy taki napad obudził mnie o 2.00 w nocy - nie spałam, bo bałam się...
Pamiętam też, że kiedyś zwymiotowałam dziwny skrzep krwi...zdarzało mi się często, że mój przełyk krwawił i bolał - ale wtedy, to było coś dziwnego... Nie wiedziałam, co mam robić dalej. Byłam tak przerażona, co to jest, ale też wiedziałam, że muszę jeszcze trochę pomęczyć żołądek........... Głupia ja, wymiotowałam dalej. Nie mogłam inaczej, zjadłam mnóstwo ciastek, kilka opakowań lodów, pół bochenka chleba.... Potem łykałam kostki lodu i kupiłam jakiś preparat w aptece - dałam sobie wtedy przerwę...dwa dni.
Wiele byłam w stanie zrobić, aby zwymiotować wszystko. Najpierw wymuszałam sama, a pod koniec, aby zmusić żołądek do dalszego zwracania, potrafiłam wypić nawet płyn do prania czy perfumy, a na koniec i tak zjeść tabletki na przeczyszczenie.
Pamiętam doskonale chwile, w których czułam się naprawdę bardzo, bardzo słabo. Wieczne uczucie ciężkości powiek, coś jakby życie na wiecznym, strasznym kacu, okropne bóle głowy. Bóle brzucha, które towarzyszyły mi po wzięciu opakować różowych tabletek - wodnista biegunka i potworny ból brzucha - a ja czekałam, aż przejdzie, nie mówiąc nic nikomu. Zdarzało się, ze biłam się po brzuchu, nogach, drapałam cyrklem.
piątek, 5 października 2018
Zaburzenia odżywiania - a relacje z innymi ludźmi.
-"Chodźmy na pizzę"
-"Zamawiamy coś?"
-"Chodźmy na coś do jedzenia"
-"A może zjemy coś razem po zajęciach?"
-"Zapraszam Cię na obiad"
-"A może zjemy coś razem po zajęciach?"
-"Zapraszam Cię na obiad"
Nie cierpiałam wszystkich tych zdań, kiedy je słyszałam wpadałam w lęk, zakłopotanie. Myślałam, jak się od tego wymigać, bo wiem, że to głupie, kiedy wszyscy jedzą, a ja jak zwykle siedzę. Dalej nie lubię jedzenia z barów, restauracji -
Jak widać, jedzenie jest ważnym elementem życia, ludzie bardzo często spędzają razem czas jedząc. Częściej nawet niż pijąc. Wiele razy migałam się od takich spotkań, bo nie miałam siły już wymyślać, czemu znowu nie zjem tego i tamtego.
Jak widać, jedzenie jest ważnym elementem życia, ludzie bardzo często spędzają razem czas jedząc. Częściej nawet niż pijąc. Wiele razy migałam się od takich spotkań, bo nie miałam siły już wymyślać, czemu znowu nie zjem tego i tamtego.
Skopałam też wiele relacji z mężczyznami. Wspominam wielu chłopaków, z którymi było mi bardzo ciężko....bo często namawiali mnie na jedzenie. Zerwać, z powodu nie chęci do jedzenia? Brzmi to dziwnie…. ale niestety, inaczej nie dawałam rady funkcjonować... i dalej nie daje rady. Boje się związać z mężczyzną, dlatego, że będę musiała z nim jeść. Wiem, że byli to naprawdę super faceci. Najbardziej wspominam trzech.... długo wymyślałam pomysły na inne spotkania...ale w końcu kiedyś te pomysły się kończą.... Mam wielki żal do siebie, bo wiem, że w jakiś sposób ich skrzywdziłam.
Rodzina - tutaj chyba zniszczyłam najwięcej.... Przede wszystkim wstyd... ile wstydu musiałam narobić rodzinie, że jestem jakaś inna, dziwna... Do tego koszty terapii, koszty za badania, leczenie zębów.… Wstyd przed inną rodziną, wstyd przed ich znajomymi. Cały czas widzę, że został między nami jakiś dystans. Najbardziej boli mnie chyba daleka relacja z rodzeństwem - zazdroszczę znajomym, którzy mają świetny kontakt z bratem lub siostrą - a my? Rzadko ze sobą rozmawiamy i nie znamy swoich tajemnic. Wyczuwam jakąś złość w wielu sytuacjach (oczywiście najczęściej związanych z jedzeniem), nikt nie powie wprost o co chodzi.
Stałam się potworem. Zaniedbałam tylu ludzi. Najgorsze jest to, że nie pamiętam o tym, aby zadzwonić do przyjaciółki zapytać co słychać, stałam się mniej wrażliwa wobec innych. Kiedy ktoś mi się zwierza staram się okazać współczucie, jednak z uczuciami to u mnie ciężko.
Jedyne uczucia jakich doświadczam to lęk, wyrzuty sumienia i wieczne niezadowolenie.
Stałam się potworem. Zaniedbałam tylu ludzi. Najgorsze jest to, że nie pamiętam o tym, aby zadzwonić do przyjaciółki zapytać co słychać, stałam się mniej wrażliwa wobec innych. Kiedy ktoś mi się zwierza staram się okazać współczucie, jednak z uczuciami to u mnie ciężko.
Jedyne uczucia jakich doświadczam to lęk, wyrzuty sumienia i wieczne niezadowolenie.
Jak widać - zaburzenia odżywiania potrafią zniszczyć nie tylko nas samych, ale też nasze otoczenie. Nie dajmy się temu. Walczmy
O mnie
"To cierpienie, którego doświadczyłam, może mieć sens tylko wtedy, jeżeli pomoże ono komuś, kto wpadł w tę pułapkę, z której ja wciąż próbuję się wydostać” - Isabelle Caro
Blog poświęcam tematyce zaburzeń odżywiania i zaburzeniom obsesyjno-kompulsyjnym i lękowym - a bardziej temu, jak bardzo niszczą życie. Z dnia na co dzień co raz bardziej uświadamiam to sobie.
Jestem studentką medycyny - to właśnie te studia, szczególnie teraz, uświadamiają mi, jak krzywdę może wyrządzić ta głupota, która się do mnie przyplątała. Nie chodzi mi tylko o aspekt medyczny - ale też społeczny. Moim marzeniem jest kiedyś współpracować z psychologami i wspólnie pracować nad pacjentkami z zaburzeniami odżywiania, rozważam też podjęcie drugiego kierunku związanego z psychologią.. Chciałabym zostać internistką, a potem gastroenterologiem lub endokrynologiem, ale rozważam też psychiatrię. Chciałabym zajmować się różnymi pacjentami, ale też tymi z zaburzeniami odżywiania, wiem, że lekarze nie zbyt wiedzą, jak z takimi osobami rozmawiać. Chciałabym też zorganizować jakąś kampanię zapobiegającą zaburzeniom odżywiania, spotykać się z psychologami i lekarzami, przeprowadzać wykłady na temat skutków zaburzeń. Ostatnio coraz więcej informacji zdobywam na temat niedożywienia - nie są to wiadomości z pierwszej lepszej strony internetowej. Po zajęciach z psychologii, (które były chyba jednymi z najciekawszych zajęć) zaczęłam bardziej zastanawiać się nad sobą - mimo tego, że na zajęciach nie było wzmianki na temat zaburzeń odżywiania, słowa, które usłyszałam z zakresie wielu dziedzin dały mi domyślenia.
Wiele rzeczy nie poszło po mojej myśli, nie wiem czy istnieje jakaś dziedzina, w której byłabym mistrzem. Wydaje mi się, że mam wiele pasji. Jestem też odpowiedzialna za wiele nieszczęść i przykrości. Mam dużo tajemnic, o których nie wie nikt. Czasami, aż dziwnie się z tym czuje, kiedy moi bliscy zdradzają swoje bardzo bolesne tajemnice, a ja zawsze mówię, że wszystko okej - mam nadzieje, że nie stracą przez to do mnie zaufania. Lubię spędzać czas z innymi ludźmi, lecz niestety przejmuję się tym, co o mnie myślą. Nie należę do osób, które płaczą, nie pamiętam kiedy ostatni raz płakałam...raczej nikt nie widzi moich emocji. Staram się być twarda.
Jak zaczęły się u mnie zaburzenia odżywiania? Początkowo zwyczajne odchudzanie, potem środki przeczyszczające, potem zwracanie posiłków. Liczenie kalorii, dużo ruchu, eliminacja prawie wszystkich tłuszczów z diety. Ważenie posiłków, ważenie siebie - albo do 5 razy dziennie z epizodami lęku przed wagą. Bywały też okresy kiedy mierzyłam się w różnych miejscach - kilka miejsc na wokół uda, rąk, brzucha.....
Po pewnym czasie zaczęłam się przejadać i wymiotować robiąc to nawet kilka razy dziennie, wspomagając się różnymi rzeczami - potrafiłam wypić nawet płyn do prania czy perfumy a na koniec i tak po całym tym zwracaniu wziąć opakowanie tabletek na przeczyszczenie.
Zaliczyłam kilka różnych terapii.. Bałam się zaufać terapeutom, ponieważ zdarzyła się sytuacja, która no trochę mnie rozczarowała. Bałam się, że wszyscy się o tym dowiedzą, nie chciałam by rodzice dowiedzieli się o wielu moich sekretach, dlatego milczałam. Rodzina nie wie o mnie za dużo, bo od zawsze miałam "swoje sprawy", od zawsze ukrywałam w tajemnicy chłopaków, randki itd. Nie wiem czemu, ale jakoś wstydziłam się o tym mówić rodzinie.
Pierwsze objawy OCD zaczęłam mieć około 11-12 roku życia - jednak diagnozę usłyszałam dopiero niedawno - moim głównym problemem była bezsenność - dokładny wywiad psychiatryczny wyłonił wiele rzeczy - ale na ten temat jest dość szczegółowy post. Mam duży problem i z czynnościami natrętnymi i z myślami.
Zrobiłam wiele rzeczy, których teraz strasznie się wstydzę. Pomyślałam, skoro nie umiem pomóc sobie, może w jakiś sposób pomogę innym.
Subskrybuj:
Posty (Atom)