środa, 27 lutego 2019

Osoby z zaburzeniami psychicznymi to normalni ludzie!





Bardzo denerwują mnie ludzi, którzy etykietują ludzi z zaburzeniami psychicznymi jako "wariatów". Nietolerancja osób z takimi schorzeniami jest zjawiskiem bardzo powszechnym, osoby dotknięte ciężkimi schorzeniami często bardzo cierpią, potrzebują wsparcia, jednak wstydzą się przyznać, bo boją się tych etykiet.  

Zaczęłam blok zajęć z psychiatrii, rozmawiałam już z pacjentami, wielu poznałam też na praktykach u lekarza rodzinnego. To są często naprawdę zwykli ludzie, który mają zaburzenia, które można leczyć - tak jak leczy się cukrzycę, albo zapalenie płuc - a takich ludzie nikt nie nazywa wariatami.  Jestem przekonana, ze wielu z Was nawet by nie podejrzewało takich zaburzeń u osoby, która siedzi obok Was - dlaczego więc, jeżeli dana osoba przyzna się, że od lat leczy się np. na OCD nagle zmienia to Wasze postrzeganie jej?  Przecież osoba cały czas jest tą samą osobą, którą była przed sprzedaniem jej tej informacji. 

Zaburzenia psychiczne są bardzo powszechne - prawie tak częste jak cukrzyca czy nadciśnienie tętnicze. Około 1/4 społeczeństwa zmaga się z większym problem wymagającym konsultacji psychiatrycznej. Prawie w każdej rodzinie jest tego typu problem. Takie osoby bardzo potrzebują wsparcia - walka z zaburzeniem psychicznym jest bardzo ciężka, trzeba pokonać wiele barier - podam Wam kilka przykładów.

Jest coś takiego jak strach racjonalny i irracjonalny. Ktoś z Was z pewnością boi się pająków - czy dacie przekonać się, aby wziąć pająka krzyżaka na dłoń i obserwować jak przemieszcza się po Waszej ręce ? Są osoby, które są wstanie tak zrobić a inni na sam widok pająka krzyczą  uciekają. Osoby, które mają zaburzenia lękowe mogą odczuwać tak silny strach w związku z innymi nieprzyjemnymi sytuacjami - nie przekonacie osoby, która boi się jeździć metrem, aby do niego wsiadła, jeżeli ma zaburzenia lękowe / fobie. Tak jak Was nie przekona się do zabawy z pająkiem. Osoby takie doświadczają bardzo nieprzyjemnych objawów somatycznych, dlatego nie zmuszajcie ich na siłę, bo może to nasilić lęk. Takie coś wymaga pracy z terapeutą.

Każdy czasem czuje niepewność jak wyjeżdża w dalszą podróż i zamyka mieszkanie - czy na pewno zamknąłem drzwi, zakręciłem kran, wyłączyłem żelazko. Osoby z OCD często przechodzą przez to codziennie. Wyobraźcie sobie, że sąsiad napisał do Was smsa, że jednak musicie się wrócić, bo słyszy, jak cieknie woda ze zlewu. Zaniepokojeni wracacie, serce Wam szybciej bije, jesteście zdenerwowani. To co sprawia wiele cierpień u osób z OCD to stała niepewność, że dana czynność została wykonana, nawet jeżeli sama sprawdzę, że zakręciłam kuchenkę, cały czas mam uczucie jak po hipotetycznym smsie sąsiada.  Pokonanie bariery tej niepewności jest bardzo ciężkie.

Objawy zaburzeń dotyczą pewnych sfer naszego funkcjonowania, ale w większości przypadków nie zmieniają istotnie naszego funkcjonowania - wielu lekarzy, prawników, świetnych naukowców miewa takie problemy - jednak osiągnęli w życiu bardzo dużo. Adwokat, który pomaga Wam rozwiązać jakąś sprawę i wspólnie dochodzicie do sukcesu mógł w przeszłości mieć problem z chorobą afektywną, a jednak jest świetnym prawnikiem. Kierowca, który wiezie Was na drugi koniec Polski mógł mieć zaburzenia nerwicowe albo lęk przed prowadzeniem samochodu - są takie przypadki - mimo tego jedzie w normalnym tempie i bezpiecznie dojeżdżacie do celu.

Prośba do wszystkich, wiem, że bardzo trudno jest zrozumieć takie osoby, jednak pamiętajcie o kilku przykładach i starajcie się akceptować takie osoby, w zaostrzeniach bardzo potrzebują wsparcia, a każde odtrącenie może zaostrzać objawy.



sobota, 23 lutego 2019

Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją





23.02 - to Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją - dlatego postanowiłam napisać kilka faktów o depresji.


Poznałam kilka osób zmagających się z tymi zaburzeniami, niestety znam tez wiele osób, które próbowały wmówić sobie depresję na siłę, jedna z nich dokładnie przeczytała objawy w internecie, skutkowało to tym, że niesłusznie przyjmowała leki. Znając ją, wiedziałam, że trochę symuluje, za łatwo było ją rozbawić, chętnie imprezowała, czasami miała napady smutku, jednak po dłuższym czasie, sama przyznała, ze trochę to było naciągane.  Mieszkałam raz z dziewczyną z ciężką depresją – kompletnie nie miałam pojęcia jak mogę jej pomóc, wiedziałam, że lubi jazdę samochodem, wiec po prostu starałam się wyciągnąć ją na zakupy. Często miewała stany, że nie wstawała na zajęcia, potrafiła dwa dni spędzić w łóżku, dużo spała, mało jadła, ciężko było ją zmotywować do czegoś. Znałam ją trochę wcześniej, więc wiedziałam, że naprawdę musi cierpieć. Depresja jest naprawdę ciężkim zaburzeniem i może mieć przykre konsekwencje. Dziś przytoczę kilka faktów oraz kryteria diagnostyczne.



Depresja  - grupa zaburzeń wchodzących w skład różnych zespołów. Zespoły te objawiają się głównie obniżeniem nastroju (smutkiem, przygnębieniem, niską samooceną,  małą wiarą w siebie, poczuciem winy, pesymizmem - u części pacjentów z myślami samobójczymi), niezdolnością do przeżywania przyjemności, spowolnieniem psychoruchowym  zaburzeniem rytmu dobowego (bezsennością lub nadmierną sennością) .


Jak odróżnić zaburzenie depresyjne od normalnego smutku?

 Smutek (chandra, obniżenie nastroju) jako emocję, która nie ma charakteru chorobowego (niepatologiczny smutek), można odróżnić od depresji jako zaburzenia, zwracając uwagę m.in. na następujące aspekty owych stanów:

·       smutek zwykle jest krótkotrwały i trwa kilka lub kilkanaście godzin, podczas gdy chorobowe obniżenie nastroju może utrzymywać się przez wiele tygodni lub miesięcy

·       przygnębienie w zaburzeniu depresyjnym zwykle współwystępuje z innymi objawami m.in. takimi , spowolnienie , utrata zdolności przeżywania przyjemności, przesadne poczucie winy,  niskie poczucie własnej wartości, napady lęku

·       w depresji zwykle ograniczona jest reaktywność nastroju, co oznacza, że pocieszenie osoby w depresji jest niemożliwe lub bardzo trudne (a niekiedy nawet pogarsza jej samopoczucie, ponieważ może ona czuć się nierozumiana, bezradna lub tym mocniej obwiniać się) – podczas gdy zwykły, niechorobowy smutek najczęściej ustępuje, gdy uwaga danej osoby zostanie przeniesiona na przyjemne sprawy lub pomyślne wydarzenia

·       w części przypadków depresja może wystąpić bez poprzedzających ją trudnych przeżyć czy wydarzeń, a w części może być zainicjowana przez traumatyczne przeżycie takie, jak śmierć bliskiej osoby, rozstanie – podczas gdy niechorobowy smutek zwykle ma źródło w uchwytnych

·       najczęściej zwykły smutek nie wpływa znacząco na codzienne funkcjonowanie, nie zakłóca istotnie zdolności do radzenia sobie np. z obowiązkami zawodowymi, rodzicielskimi etc., natomiast w depresji radzenie sobie nawet z codziennymi sprawami, w tym wymienionymi wcześniej obowiązkami, może być w znacznym stopniu utrudnione lub nawet niewykonalne

W Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-10 wyróżniono następujące postacie zaburzeń depresyjnych:

·       epizod depresyjny, inaczej epizod dużej depresji (F32 według klasyfikacji ICD-10) – rozpoznanie stosowane w przypadku wystąpienia u danej osoby po raz pierwszy w życiu zespołu objawów depresyjnych, które trwają co najmniej 2 tygodnie,

·       zaburzenia depresyjne nawracające (F33 według klasyfikacji ICD-10) – rozpoznawane są wówczas, gdy u pacjenta wystąpiły co najmniej dwa epizody dużej depresji, zaś nie występowały objawy maniakalne  m.in. takie jak wzmożenie nastroju i zwiększona ilość energii, które przemawiałyby za diagnozą ChAD - choroby afektywnej dwubiegunowej

·       epizod depresyjny w przebiegu ChAD(według klasyfikacji ICD-10: o nasileniu łagodnym lub umiarkowanym F31.3, o nasileniu wysokim bez objawów psychotycznych F31.4, o nasileniu wysokim z objawami psychotycznymi F31.5),

·       dystymia(F34.1 według klasyfikacji ICD-10) – rozpoznanie stosowane w przypadku utrzymywania się przez ponad 2 lata objawów depresyjnych, lecz o mniejszym nasileniu niż w przypadku epizodu depresyjnego,

·       depresja poschizofreniczna (F20.4 według klasyfikacji ICD-10) – przejawia się wystąpieniem objawów depresyjnych po epizodzie zaostrzenia psychozy schizofrenicznej, przy czym objawy schizofrenii mogą się nadal utrzymywać, lecz nie dominują już w obrazie klinicznym,

·       organiczne zaburzenia depresyjne (należące do organicznych zaburzeń nastroju o kodzie F06.3 według klasyfikacji ICD-10) – mogą one być wywołane przez różne stany wiążące się z dysfunkcją mózgu spowodowane pierwotną chorobą mózgu, chorobami układowymi, egzogennymi substancjami toksycznymi lub hormonalnymi, chorobami endokrynnymi lub innymi chorobami somatycznymi.



Rozpoznanie epizodu depresyjnego według klasyfikacji ICD-10:

Według klasyfikacji ICD-10, aby stwierdzić występowanie epizodu depresyjnego, muszą występować przez co najmniej dwa tygodnie przynajmniej dwa z trzech poniższych objawów

·       obniżenie nastroju,

·       utrata zainteresowań i zdolności do radowania się  - anhedonia

·       zmniejszenie energii prowadzące do wzmożonej męczliwości i zmniejszenia aktywności,

oraz dwa lub więcej spośród następujących objawów:

·       osłabienie koncentracji i uwagi,

·       niska samoocena i mała wiara w siebie,

·       poczucie winy i małej wartości,

·       pesymistyczne, czarne widzenie przyszłości,

·       myśli i czyny samobójcze,

·       zaburzenia snu,

·       zmniejszony apetyt.



Nie lekceważcie objawów, jeżeli zauważyliście, że Wasza obowiązkowa przyjaciółka przestała przychodzić na zajęcia, jest przygnębiona, zachowuje się inaczej – nie odsuwajcie jej od grupy, ona nie „zdziczała” – może mieć poważny problem.

niedziela, 17 lutego 2019

Moje życie w kręgu obsesji...




Dzisiaj opowiem trochę o funkcjonowaniu osób z OCD. Dotychczas nie zdawałam sobie sprawy, że to co robię, to jest zaburzenie - myślałam raczej, że pewnie inni też tak mają, albo po prostu mam takich charakter. Dopiero na podstawie wywiadu z lekarzem oraz po przeczytaniu literatury naukowej i wspomnień uświadomiłam sobie, że to nie tylko cecha mojej osobowości... 

Swój wpis będę opierać o książkę "Moje życie w kręgu obsesji" - Joanne Limburg

"Kiedy dowiaduję się o jakimś nieszczęściu, czuje, że to w jakimś stopniu moja wina"
…"Jeśli obsługująca mnie kasjerka nie uśmiecha się, to jest to moja wina. Jeśli stojący za mną klient zaczyna się nieznacznie niecierpliwić, bo za wolno odchodzę od kasy, to również jest moja wina. Jeśli dzwonię do kogoś w nieodpowiednim momencie i mój telefon wywołuje u niego trzydzieści sekund dodatkowego stresu, to ten stres ja mam na sumieniu" - byłam w szoku, jak przeczytałam ten fragment książki. Rzeczywiście tak jest i nie raz o tym pisałam, że często mam wyrzuty sumienia z różnych powodów nie tylko związanych z jedzeniem. Przykładowo - jak jestem w domu i rano nie wyjdę z psem, to mam wyrzuty sumienia, mam wrażenie, że to jest powodem, że ktoś ma zły dzień. Kiedy ktoś z moich współlokatorów ma zły dzień, to z pewnością dlatego, że ja rano musiałam zrobić coś nie tak. Gdy ktoś w grupie jest zdenerwowany, to z pewnością dlatego, że ja odezwałam się nie we właściwym momencie..... i tak mogłabym wymieniać.



"U podstaw wyniszczającego perfekcjonizmu leży potrzeba uczucia, że czynność została wykonana poprawnie. Napędza ono wszelkiego rodzaju przymusy, począwszy od mycia rąk i zaglądania do piekarnika, przez liczenie czy powtarzanie słów, przy których chory stosują kryteria emocjonalne, to znaczy danej czynności nie uznają za skończoną, jeśli odpowiednio tego nie czują, zamiast ocenić ją obiektywnie" - wizyta u lekarza uświadomiła mi jak wiele czasu tracę na to całe sprawdzanie, liczenie, a mimo tego i tak czasem jeszcze przez jakiś czas odczuwam niepokój. Jak wysyłam maile do prowadzących do czytam je kilka razy, kilka razy też sprawdzam, czy nie popełniłam błędu, a na koniec jak już klamka zapadła i wiadomość została wysłana - wchodzę w wiadomości wysłane i sprawdzam, czy nie wysłałam niechcący jakiejś głupoty. Często ma w głowie sekwencje zdarzeń, co by było, gdybym niechcący umieściła coś nieodpowiedniego.... Wiele jest takich sytuacji, codziennie wielokrotnie powtarzam różne rzeczy - począwszy od sprawdzania czy mam wszystkie dokumenty, czy wzięłam indentyfikator, kontrolki na zajęcia, czy aby na pewno wyłączony jest piekarnik.....
Opiszę  jedną z takich sytuacji: jestem już gotowa do wyjścia, (sprawdzam wiele rzeczy - ale skupię się tu na kuchence, nie dam rady wszystkiego opisać) - idę do kuchni sprawdzam czy aby na pewno wszystko jest wyłączone, w głowie mam obraz płonącego mieszkania. Kilka sekund wpatruje się w kuchenkę, jeszcze raz jej dotykam, potem cofam się do przedpokoju i z powrotem idę do kuchni i tak kilka razy. Wychodzę z domu, ale stojąc już w drzwiach cofam się sprawdzić jeszcze raz... Wychodzę, zamykam drzwi, ale znowu muszę się wrócić. Nie gotowałam nic tego ranka, ale i tak muszę sprawdzić. Wychodząc z klatki zastanawiam się dalej... i w głowie dalej mam obraz tego, co by było, gdyby gaz był włączony a kuchenka wybuchła, ile by mnie to kosztowało, jak zareagowali by rodzice....

"Nie pójdę na przyjęcie, bo będę musiała jechać metrem, a ostatnie cztery razy, kiedy jechałam metrem, miałam wrażenie, że nie mogę złapać oddechu i że umrę i nic gorszego nie mogło mi się przydarzyć" - moim problem raczej jest zawsze to, że będę musiała wrócić wieczorem. Panicznie boje się wracać wieczorem, zawsze wtedy rozmawiam przez telefon, licząc na to, że jak ktoś mnie napadnie, to przynajmniej ktoś w słuchawce coś usłyszy, może nie zostanę zabita, a może ten ktoś kto chce mnie napaść, zauważy, że rozmawiam i nie będzie chciał już mnie napadać. Za każdym razem kiedy idę na imprezę nie mogę się odstresować, wczuć się z nimi w klimat imprezy, bo cały czas mam z tyłu głowy to, że będę musiała wracać... nigdy nie wsiądę do nocnego autobusu, chyba, że z kilkoma osobami - ale wtedy trzeba przejść od przystanku do domu, a i tak nie każdy wysiada na tym samym przystanku. Jadąc uberem też się boję, nie wiem na kogo natrafię... zawsze wtedy proszę kogoś by do mnie zadzwonił i aby czekał, aż dam znać jak już będę w łóżku. Każda taka sytuacja jest okropna, jest mi niedobrze, tak jakbym nagle dostała choroby lokomocyjnej - nawet jak nic nie wypiję, a unikam alkoholu, bo boje się po pijaku wracać, ze nie zauważę dziwnego zachowania osób, które mogą chcieć mnie napaść.. Robi mi się też gorąco, serce wali mi tak, jakby zaraz miało wyskoczyć, ręce mi się trzęsą, czuje, że zwariuje. Zdarza mi się odmawiać uczestnictwa w imprezach, kiedy nie uda mi się zaplanować pewnego i bezpiecznego powrotu - wymyślam wtedy różne wymówki.

"Czasami jakiś głos wewnątrz mnie każe mi wykonywać rzeczy bezsensowne, których wcale nie chcę robić" - bezsensowne przesądy, czy też sprawdzanie rzeczy, które nie mają sensu - te rzeczy towarzyszą mi każdego dnia. Jest to ciężkie, bo nie mogę normalnie się skupić. Kiedyś ktoś z rodziny mi powiedział, że jak ktoś się po coś wraca do domu, to koniecznie trzeba na czymś usiąść, bo inaczej będzie się miało pecha. Więc ile razy się wracam, tyle razy musze usiąść, bo moja myśl jest taka, ze jak tego nie zrobię, to istnieje zwiększone ryzyko, ze potrąci mnie samochód, albo spadnie coś na mnie i mogę umrzeć. Podobnie jest z czarnym kotem albo czerwonymi majtkami przed egzaminem...najgorsze jest to, że jestem osobą wierzącą, więc każdy taki przesąd wywołuje u mnie dodatkowo wyrzuty sumienia..

Umieszczę jeszcze kilka podobnych wpisów na ten temat. Jak widać OCD może bardzo utrudniać funkcjonowanie osób zmagających się z tym. 


poniedziałek, 11 lutego 2019

"Umrzeć dla tańca"





Dzisiaj opowiem o kolejnym filmie przedstawiającym tematykę zaburzeń odżywiania.
Umrzeć dla tańca to film z 2001r., jest to film amerykański. Główną bohaterką filmu jest młoda kobieta - Alyssa, której wielkim marzeniem jest zostań tancerką. 

Prawie cały film rozgrywa się w szkole baletowej - głównej bohaterce udaje się dostać do słynnej szkoły tańca. Prowadzący mają bardzo dużo wymagania - dyscyplina, dużo ćwiczeń oraz odpowiednia waga. Dziewczęta często są ważone - bardzo dużą uwagę poświęca się "estetyce" ciała. Na początku edukacji bohaterce zasugerowano, aby troszeczkę schudła. Alyssa, ale też inne dziewczyny przestrzegały surowej diety, niektóre z nich wspomagały się też papierosami, tabletkami. 

Na jednej z prób starsza koleżanka bohaterki traci przytomność, niestety okazuje się, że młoda tancerka umiera w szpitalu. Alyssa bardzo to przeżyła - i tu nasuwa mi się pytanie :  Czy to było czynnikiem, który sprawił, że u Alyssy rozwinęła się anoreksja? Czy bez względu na to, zaburzenie rozwinęło by się u tej młodej dziewczyny?

Alyssa z każdym dniem je coraz mniej, dużo więcej uwagi poświęca też na taniec. Coraz rzadziej dzwoni do rodziców, unika trochę też znajomych i staje się bardziej wrażliwa na swoim punkcie. Jej celem jest zatańczyć solówkę na koncercie finałowym. 

U bohaterki można zaobserwować "książkowy" przebieg choroby - częsta kontrola wagi, zapisywanie tego co zjadła oraz liczenie kalorii, unikanie jedzenia w towarzystwie, wycinanie z gazet szczupłych kobiet, postępujące zmęczenie, wypadanie włosów. 

Pewnego dnia dziewczyna wracając samochodem do domu zasypia podczas prowadzenia i trafia do szpitala. Rodzice bardzo martwią się o córkę, podejrzewają, że ma problem. Alyssa postanawia szybko przybrać na wadzę, aby jak najszybciej opuścić szpital i wrócić do odchudzania - chce uśpić czujność bliskich. Po powrocie na uczelnie prowadzący zauważyli, ze Alyssa miała przerwę w tańcu - nie udaje jej się dostać wymarzonej solówki - dziewczyna załamuje się, a anoreksja postępuje coraz bardziej.  W końcu dziewczyna znowu słabnie i trafia do szpitala. Jednak tym razem postanawia wyzdrowieć. Niestety jej stan całkowicie wykluczył ją z finałowego koncertu.

Zachęcam wszystkich do obejrzenia filmu, trochę przedstawia "stereotypową anorektyczkę" - nie u każdej dziewczyny przyczyną anoreksji czy innych zaburzeń odżywiania jest sport czy presja otoczenia, jednak dalej tego typu zainteresowania w połączeniu z wielką ambicją predysponują do anoreksji.




sobota, 9 lutego 2019

OCD






Zdecydowałam się odwiedzić lekarza psychiatrę. Wiedziałam, że mam jakieś natręctwa, nie wiedziałam, że są na tyle poważne, czasem myślałam, że może sobie wkręcam, że każdy tak ma, każdy tak robi.... Pani, na którą natrafiłam, to naprawdę super lekarz. Pierwszy raz poczułam się swobodnie i zaczęłam po prostu mówić o najbardziej bieżących dolegliwościach. Może to też dlatego, że zgłosiłam się tam sama, nikt mnie nie kontrolował. Tylko ja i lekarz. Pani Doktor była bardzo profesjonalna, uważnie mnie słuchała, wytłumaczyła mi diagnozę i dalsze postępowanie. Opowiem dzisiaj o jednej z postawionych diagnoz. Źródło www.mp.pl



Zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne - nerwica natręctw, zespół anankastyczny, nerwica anankastyczna - cechą charakterystyczną jest występowanie nawracających, natrętnych myśli (obsesje) i/lub czynności (kompulsje), którym trudno się oprzeć, ponieważ próba powstrzymania się od nich wiąże się z narastającym lękiem, niepokojem, napięciem, cierpieniem.


Myśli natrętne (obsesje) – mają charakter nasilony, intensywny i praktycznie zawsze są przeżywane przez pacjenta jako „przykre”, „wstydliwe”, „absurdalne”, „niechciane”. Pomimo że obsesje pojawiają się wbrew woli i budzą u pacjenta sprzeciw, to jednak uznawane są przez niego jako jego własne myśli. Obsesje można podzielić na następujące kategorie: 


  • natrętna niepewność – dotycząca najczęściej rzeczy prozaicznych – np. nawracająca i nieustępująca pomimo wielokrotnego i różnorakiego sprawdzania – niepewność czy: drzwi zostały zamknięte, światło zostało wyłączone, kurki z wodą zostały zakręcone, przedmioty zostały ułożone właściwie i równo, ręce zostały właściwie i skutecznie umyte itp. - wiele z tych rzeczy towarzyszy mi od dziecka? Czasem nie pamiętam, czy istniał moment, kiedy nie sprawdzałam kilka razy czy drzwi są zamknięte. Wieczorem robię to kilka razy, jak wychodzę z domu, mówię do siebie "zamknęłaś" - ale i tak muszę się wrócić raz czy dwa, potrafię sprawdzać żelazko, mimo tego, że nic nie prasowałam, sprawdzam wiele razy czy kuchenka jest zgaszona, lodówka zamknięta, jak gdzieś idę, co chwilę sprawdzam czy mam wszystko na zajęcia, czy mam dokumenty.... tych czynności jest naprawdę wiele. Wizyta u Pani Doktor uświadomiła mi, jak wiele czasu w ciągu dnia na to poświęcam. Uczucie tej niepewności towarzyszy mi długo, jadę pociągiem i dalej się zastanawiam.
  • natrętne, niechciane i często kontrastujące z czyimś światopoglądem myśli o bluźnierczym czy obscenicznym lub wulgarnym charakterze – często nasilające się w miejscach czy okolicznościach, w których szczególnie są one nie na miejscu (np. kościół, modlitwa, spotkanie z bliskimi itp.), tego typu objawy też mam, ale chyba nie chcę o tym pisać.
  • impulsy natrętne – np. nasilone, nieodparte myśli o tym, aby zacząć krzyczeć lub obnażyć się w miejscu publicznym, zrobić rzecz kompromitującą lub też zachować się agresywnie wobec osób, w stosunku do których nie mamy złych zamiarów i które są nam bliskie (np. popchnąć matkę, kopnąć dziecko, wychylić się nadmiernie przez okno itp.) – co istotne, w nerwicy natręctw impulsy te nie są nigdy przez pacjenta realizowane, natomiast towarzyszy im nasilony lęk, iż niebawem dojdzie do ich realizacji, i usilne próby zapobieżenia temu; - jak zapytała mnie o to Pani Doktor też poczułam się przerażona, uświadomiłam sobie też wiele takich myśli. Nie raz miewałam takie okropne myśli, ale wiem, ze nigdy bym tego nie zrobiła, jednak fakt, że tak pomyślałam, strasznie na mnie działa - mam wyrzuty sumienia i uczucie strachu, ale też obrzydzenie do samej siebie
  • luminacje – ciągłe, wielogodzinne, bezużyteczne, pseudofilozoficzne i trudne do przerwania „przeżuwanie” jednego tematu, kwestii lub myśli z niemożnością podjęcia decyzji i dojścia do konstruktywnych wniosków; - tak, wiele osób wie, ze tak mam, sama musze się z tym zgodzić, chociaż wiem, że i tak więcej rozważam w sobie niż na zewnątrz, to co wypowiem na głos, to może 5% tego co pomyślę, a mimo to, ktoś i tak uznaje, że za bardzo to analizuje.
  • obsesyjny lęk przed brudem, nieczystością, zabrudzeniem siebie lub innych; - ten objaw raczej mi nie towarzyszył, nie mam obsesji na punkcie brudu, od dziecka bawiłam się w piaskownicy, na podłodze albo ze zwierzętami, pływałam w niesprawdzonych kąpieliskach, nie mam lęku przed brudem, raczej w tej kwestii jestem raczej "normalna"
  • obsesyjna konieczność utrzymywania perfekcyjnego, nierealnego porządku, symetrii, określonego układu przedmiotów w otoczeniu itp. - a to niestety zauważam u siebie, lubię jak wszystko jest symetryczne, jak byłam młodsza, miałam nawet obsesje na punkcie robienia tych samych rzeczy prawą i lewą ręką, z czasem akurat to mi  przeszło, ale nie które tego typu rzeczy zostają - np. jak odwrócę się przez prawe ramię, przez lewę też muszę się obrócić.

Czynności natrętne (kompulsje) – podobnie jak obsesje, są przez pacjenta przeżywane jako bezsensowne i krępujące czy żenujące, ale zarazem nieuniknione – trudno się im sprzeciwić. Mogą one mieć różną postać:

  • natrętne sprawdzanie (drzwi, kurków z wodą, przedmiotów itp.) będące odpowiedzią na natrętną niepewność - o tym już pisałam, są też inne obrzydliwe natręctwa - ale o nich nie chcę też jeszcze wspominać.
  • nawracające czyszczenie, mycie (np. mycie rąk), układanie itp. – związane z niepewnością czy czynności te zostały przeprowadzone prawidłowo, zgodnie z narzuconą sobie procedurą i czy były efektywne;
  • nawracające poprawianie, układanie, porządkowanie, związane z obsesyjnym dążeniem do porządku, symetrii, określonego układu przedmiotów - mam narzucone swoje określone sposoby segregowania różnych rzeczy, ale nie nazwałabym tego pedantyzmem - akurat z tym nie przesadzałam nigdy, chęć symetrii i porządku dotyczy określonych rzeczy
  • czynności złożone, przypominające dziwaczne rytuały, które pacjent musi wykonać, aby zapobiec narastającemu napięciu lub groźbie katastrofalnych, choć wysoce nieprawdopodobnych konsekwencji, pomimo że zdaje sobie sprawę z nonsensowności swojego działania i myślenia (np. „muszę, skacząc na jednej nodze, okrążyć dwa razy mój samochód na parkingu, bo inaczej coś złego może stać się mojej córce”) - bardzo łatwo jest mi wmówić jakiś przesąd do dzisiaj muszę założyć czerwone majtki na egzamin, bo inaczej czuje, że nie zdam, jak zobaczę czarnego kota - tu mam dużo rytuałów....
  • przymusowe zbieranie i gromadzenie przedmiotów - staram się tego oduczać, bo wiem, że to nie jest dobry nawyk, ale jak byłam młodsza, rodzice mieli z tym duży problem, bo nic nie pozwalałam wyrzucić. 

Można też u wielu osób zaobserwować też takie myśli, jak lęk przed śmiercią, katastrofą, poważną chorobą, tym, że ktoś nas napadnie, coś złego się wydarzy. Ja najbardziej zawsze bałam się końca świata - każdą informację w internecie bardzo przeżywam, wiem, że wielu ludzi się z tego śmieje, albo ma do tych informacji zdrowy dystans - ja wtedy wpadam w panikę. Tak samo mam z lękiem przed tym, że ktoś mnie napadnie - ale może to też ma związek z tym, o czym pisałam w poście wydarzenie z dzieciństwa --->
http://anoreksjaoczamistudentki.blogspot.com/2019/01/wydarzenie-z-dziecinstwa.html

Tego jest dużo, dużo więcej i myślę, że jeszcze o tym wspomnę na tym blogu. Na razie wszystko jest na świeżo - wiele rzeczy sama muszę przetrawić, z jednej strony zdawałam sobie z tego sprawę,
z drugiej strony miałam nadzieje, że inni też tacy są . Znalazłam też artykuł i informacje na temat powiązania OCD i ED. Więcej też niedługo. 

Plan mam taki, szukam pomocy dalej. Próbowałam powiedzieć o tym rodzinie - sytuacja sama się sprowokowała - ktoś zaczął się nabijać z jednego natręctwa. Próbując zachować opanowanie poruszyłam delikatnie temat. Usłyszałam, ze powinnam przestać interesować się psychologią, że każdy ma coś dziwnego itd. - jestem zdana na siebie. Jakbym powiedziała jeszcze więcej - tym bardziej zostałabym wyśmiana. Jestem w tym ja, moja Pani Doktor i czytający bloga. Reakcji otoczenia boje się jeszcze bardziej - wiem, że niektórzy widzą jakieś moje dziwactwa, akceptują to, ale tyle co daje radę staram się ukrywać. Muszę jakoś przetrwać i walczyć. Dostałam od jednej z Pań czytających IG namiary, sama też szukam. Psychiatra zalecił mi i farmakoterapię i psychoterapię. Wiem, że żyjąc od wizyty do wizyty u psychiatry nie dam rady, dlatego ktoś jeszcze musi wiedzieć, dlatego liczę, że znajdę dobrego terapeutę, kogoś kto pomoże mi z tego wyjść. Muszę też znaleźć jakąś dorywczą pracę, może korepetycje? Pieniądze przydadzą mi się na leczenie, większość postaram się załatwić na NFZ. Z jednej strony cieszę się, że uzyskałam już jakąś pomoc, że poszłam do przodu, ale jakaś część mnie chciałaby, aby to nie była prawda.. aby ta diagnoza była nieprawdziwa. Muszę stawić temu czoła. Muszę być twarda. Chcę zacząć żyć jak inni ludzie. 

Trzymajcie za mnie kciuki! Proszę!












poniedziałek, 4 lutego 2019

Nie myśl o jedzeniu



...i tak samo jest zaburzeniami odżywiania - łatwo jest mówić:  "nie myśl o jedzeniu, nie boj się, że przytyjesz",  "przestań o tym myśleć" . Gdyby to było takie proste...

Wiem, że jest dość sporo młodych dziewcząt, które chcą wpakować się w zaburzenia odżywiania - często myślą, że przez to będą fajniejsze, dążą do chudości by zwrócić na siebie uwagę. Nie wiedzą w co się pakują... Nigdy nie miałam na celu zejść do jakiejś ekstremalnie niskiej wagi, nie bez powodu też nie chcę, aby ktoś dowiedział się o moim problemie. Nie wiem, czemu tak się stało, wielu rzeczy jeszcze nie rozumiem. Być może wpływ miało to wydarzenie z dzieciństwa, być może mój charakter...pewnie wiele czynników. Nie rozumiem, jak można chcieć wpakować się w coś takiego. Przysięgam, ze nie cierpię tych swoich myśli. Często słyszałam "wkręcasz sobie", "po prostu przestań i tyle", "oj weź zjedz bo komuś będzie przykro" - chciałabym, aby to była kwestia zwykłego wkręcenia - może łatwiej bym to odkręciła.

Takie myśli strasznie męczą osoby z zaburzeniami odżywiania, zabierają wiele czasu, to one organizują cały dzień, wszystko musi być podporządkowane posiłkowi, spalaniu kalorii, a w międzyczasie reszta. Wiem, że przez to wiele straciłam, chociaż uważam, że i tak wiele pięknych chwil mnie spotkało - studniówka z super chłopakiem, wiele super osiemnastek, przygody na trasie koncertowej, znajomi jakoś nie odcinali mnie od siebie, nie wciskali mi na siłę jedzenia, bardzo się starali albo mieli to gdzieś - nigdy nie czułam się w mojej klasie jak dziwak...z rodziną...gorzej... dla nich już zawsze będę dziwakiem. To co było w liceum, zostało w liceum, jednak obiecałam sobie, że nie pójdzie to dalej, nie wiem jak nowi ludzie na to zareagują, więc wolałam nie ryzykować, dlatego staram się to ukryć.

Moim marzeniem jest prowadzić różne akcje zapobiegające zaburzeniom odżywiania oraz uświadamianie społeczeństwa, że to nie zawsze są zwykłe wymysły nastolatek. Wiele było momentów, kiedy myślałam, ze po prostu z tego wyrosnę - jak widać, to dojrzewa razem ze mną... Chciałabym, aby tysiące dziewczyn, które siedzą w ruchu pro-ana zmądrzały i wycofały się z tego, póki jeszcze ich życie nie jest zdominowane przez jedzenie,  póki jest pora aby jeszcze wcześnie to odkręcić.

niedziela, 3 lutego 2019

Leptyna z zaburzenia odżywiania




Jak już kilka razy wspominałam, oprócz bycia "zwykłym gastroenterologiem", chciałabym kiedyś w przyszłości zajmować się zaburzeniami odżywiania, stanowić pośrednika pomiędzy lekarzami a psychologami oraz prowadzić kampanię zapobiegającą anoreksji, bulimii czy innym tego typu problemom. Chciałabym tłumaczyć pediatrą innym lekarzom, jak podchodzić do takich pacjentek, z kolei dla psychologów urządzać rożne spotkania, na którym mogłabym im przedstawić to od drugiej strony. Staram się rozszerzać swoją wiedzę na temat tych zaburzeń, dlatego czytam też różne artykuły. Dzisiaj opiszę jeden z ciekawych artykułów trochę z dzieciny neuropsychologii :) - "Rola leptyny w zaburzeniach odżywiania się  – współczesne poglądy "

Za odczuwanie głodu i sytości odpowiadają różne struktury w obrębie nasze mózgu. Sygnały do tych ośrodków wysyłane są m.in z tkanki tłuszczowej i naszego układu pokarmowego, dzieje się to za pomocą hormonów i nerwów.  Nie ma jednej ściśle określonej struktury, która odpowiada tylko za uczucie głodu lub tylko za uczucie sytości, wiele innych układów neuronalnych wpływa na chęć poboru pokarmu - te szlaki są dość złożone, dlatego może istnieć wiele postaci problemów z jedzeniem. W tej publikacji dużo informacji poświęconych jest leptynie, autor publikacji rozważa wykorzystanie tego hormonu w leczeniu zaburzeń odżywiania.



Czym więc jest leptyna?

Jest to hormon, który uwalniany jest głównie z tkanki tłuszczowej, ale inne narządy też wydzielają jej niewielką ilość, działa on na podwzgórze w ten sposób, że hamuje wydzielanie innego związku - neuropeptydu Y, który z kolei odpowiada za apetyt. Leptyna informuje nasz mózg o zasobach energetycznych - a jej stężenie jest proporcjonalne do masy tkanki tłuszczowej - zbyt mała ilość tkanki tłuszczowej - a co za tym idzie też leptyny nastawia organizm na przetrwanie głodu - dlatego metabolizm w końcu spowalnia, zostaje zahamowany wzrost czy produkcja ciepła. Leptyna wpływa też na poziom hormonów odpowiedzialnych za regulację cyklu miesiączkowego. Myślę, że teraz trochę można zrozumieć, dlaczego utrata tkanki tłuszczowej tak odbija się na naszym zdrowiu - m.in jest to jedna z przyczyn utraty miesiączki czy uczucia zimna.

Artykuł ten zawiera informację o przeprowadzonych badaniach na grupie kobiet z anoreksją i bulimią. Jak się okazało - zgodnie z tym co napisałam wcześniej - im mniej zapasów tłuszczu miały kobiety, tym niższy był u nich poziom leptyny, było to związane z brakiem miesiączki u tych kobiet. Wykazano też, że przywrócenie prawidłowych nawyków żywieniowych pozwoliło na zwiększenie stężenia tego hormonu i przywrócenie regularnych miesiączek - chcę  zwrócić uwagę, że nie zawsze tak jest, czasami długotrwałe restrykcyjne diety prowadzą do poważniejszych zaburzeń hormonalnych i wtedy często trzeba szukać dalej. Zmiany poziomu tego leptyny najprawdopodobniej stanowią pewną adaptację do tego, że organizm tak długo nie dostaje odpowiedniej ilości pokarmu.

Leptyna pośrednio odpowiada za uczucie sytości, jej mała ilość będzie pobudzała apetyt, dlatego też jeżeli anoreksja trwa długo, mogą pojawić się napady obżarstwa. Nasuwa się tutaj pytanie, dlaczego w takim razie osoby otyłe, skoro mają wysoki poziom tego hormonu, wciąż mają apetyt?  Autor publikacji też to tłumaczy, mechanizm ten można porównać do cukrzycy 2 - tutaj mamy insulinooporność, a u nich rozwija się oporność na leptynę. Oczywiście to nie jest wszystko takie proste i "czarno na białym" - warto przeczytać całą publikację. Znajdziecie ją na stronie  www.psychiatriapolska.pl - >  Pol. 2013; 47(5): 897–907






sobota, 2 lutego 2019

Jak zaburzenia odżywiania wpływają na funkcjonowanie tarczycy

Najpierw krótko o tym gruczole...

Tarczyca jest największym gruczołem dokrewnym, znajduje się w przednio-dolnej części szyi. Wydziela trzy ważne hormony - trójjodotyroninę - T3 i tyroksynę - T4 oraz kalcytoninę - odpowiedzialną za regulację gospodarki wapniowo-fosforanowej.
T4 i T3 to niezbędne hormony do prawidłowego funkcjonowania organizmu, wpływają na czynność wydzielniczą innych gruczołów, regulują metabolizm, są też niezbędne dla wzrostu i rozwoju.



Czym jest TSH?

TSH - tyreotropina jest to hormon wydzielany przez PRZYSADKĘ MÓZGOWĄ! Jest to hormon, który pobudza tarczycę do wydzielania T3 i T4, ale wpływa też na inne gruczoły dokrewne. W diagnostyce chorób tarczycy wykorzystuje się go jako "podstawowy wskaźnik" - w przypadku, gdy tarczyca jest niedoczynna - produkuje za mało T3 i T4 obserwuje się zazwyczaj wzrost TSH - ilość tyreotropiny rośnie, aby pobudzać niedoczynną tarczycę i odwrotnie, kiedy tarczyca produkuje dużo hormonów - tak jak to jest w nadczynności - TSH nie musi jej tak bardzo pobudzać to pracy - dlatego wtedy mamy bardzo niskie poziomy tego hormonu.

Niedoczynność tarczycy - stan, w którym nasza tarczyca wydziela tych hormonów za mało - jak już wspomniałam hormony te odpowiedzialne są za regulację metabolizmu - dlatego w przebiegu niedoczynności metabolizm spowalnia - czego efektem będzie szybsze marznięcie - organizm wolniej produkuje ciepło, uczucie zmęczenia czy przybieranie na wadze, ale też wiele innych objawów - sucha skóra, wypadanie włosów czy problemy z cyklem miesiączkowym

Niedoczynność tarczycy, która jest też częstym skutkiem długotrwałych zaburzeń odżywiania/ niedożywienia jest wynikiem tego, że nie dostarczamy sobie odpowiedniej dawki kalorii, witamin - nasz organizm nie ma sił pracować wydajnie, nie może też pracować wydajnie, bo brakuje mu energii - i powoli zaczyna rozwijać się niedoczynność. Wtedy najczęściej też dochodzi do zahamowania utraty wagi mimo restrykcyjnej diety, a czasem nawet waga może rosnąć. W tym momencie najczęściej rozwija się błędne koło.... osoby takie jedzą jeszcze mniej, bo widzą , że tyją, a to dalej upośledza pracę naszej tarczycy. Niestety w tym momencie powrót do normalnych nawyków żywieniowych nie wystarczy i zwykle konieczna jest konsultacja endokrynologiczna. Sama przyjmuje leki od 7 lat, chociaż jak stwierdził endokrynolog, u mnie też to raczej predyspozycje rodzinne - bardzo dużo osób w mojej rodzinie ma problemy z tarczycą, a niedoczynność rozwinęła się u mnie dość wcześnie, było  i jest to dla mnie ciężkie, z tego względu, że wiem, że łatwiej przez to tyję, bo czasami te hormony mi wariują i to trochę nasila mój lęk przed przytyciem...

Wiele osób tłumaczy swoją nadwagę niedoczynnością tarczycy - oczywiście, jest to prawda, że nieleczona niedoczynność często jest przyczyną nadmiaru kilogramów, jeżeli jednak badamy się regularnie i przyjmujemy leki - reszta najczęściej jest trochę winą stylu życia i zaniedbywania regularnych badań.

Tarczyca jest bardzo ważnym organem, dlatego warto jest raz na jakiś czas zbadać TSH. Niedoczynność i nadczynność nie jest stanem bezpiecznym. W przebiegu nadczynności może dojść do poważnych zaburzeń pracy serca. Zachęcam wszystkich, aby raz na jakiś czas zbadali sobie ten hormon!